Pierwszy – w latach 80. – o mało nie zaprzepaścił kariery przez narkotyki. Na szczęście w następnej dekadzie wrócił do formy, co zaowocowało Oscarem za drugoplanową rolę psychiatry w „Buntowniku z wyboru” (1997).

Travolta stał się gwiazdą ery disco, gdy wystąpił jako Tony Manero w musicalu „Gorączka sobotniej nocy” (1977). Jednak później było gorzej. Fatalny dobór ról, coraz gorsze filmy. Pewnie skończyłby z aktorstwem, gdyby nie Quentin Tarantino, który zaproponował mu występ w „Pulp Fiction” (1994). Travolta wrócił tym filmem na szczyt.

W ostatnich latach obaj jednak znowu wypadli z pierwszej ligi. Coraz więcej w ich repertuarze kiepskiego kina familijnego i niewybrednych komedii, coraz mniej prób pokazania, że życie aktora w Hollywood nie kończy się po pięćdziesiątce.

Jak jest razem? Nie możemy tego jeszcze ocenić, bo dystrybutor nie zorganizował pokazu prasowego. Wiemy, że w „Starych wygach” Williams i Travolta wcielają się w biznesmenów – Dana i Charliego. Finalizują lukratywny kontrakt, gdy Dan dowiaduje się od swojej byłej żony, że jest ojcem sześcioletnich bliźniaków. Musi się nimi zaopiekować, więc prosi o pomoc Charliego, nienasyconego uwodziciela...

[i]USA 2009, reż. Ann Margret, Walt Becker, wyk. John Travolta, Robin Williams, Matt Dillon, kina: Cinema City: Arkadia, Bemowo, Galeria Mokotów, Janki, Promenada, Sadyba, Multikino: Ursynów, Złote Tarasy, Silver Screen: Targówek, Wola Park[/i]