Julien (Lindon) jest przeciętnym facetem, nauczycielem francuskiego. Szczęśliwym mężem i ojcem małego synka. Jednak pewnego dnia jego żonę Lisę (Kruger) aresztuje policja pod zarzutem zabójstwa szefowej. Podczas procesu obrońca nie jest w stanie nic zrobić, dowody wydają się niepodważalne. Lisa dostaje wyrok: 20 lat więzienia.
Julien nie zamierza się z tym pogodzić. Postanawia wydostać żonę zza krat za wszelką cenę, bez względu na moralne i prawne konsekwencje.
Film francuskiego debiutanta Freda Cavaye zaczyna się jak kryminał, w którym sensem intrygi jest ustalenie, co tak naprawdę zrobiła Lisa. Jednak reżyser szybko wyjaśnia zagadkę (kobieta okazuje się niewinna), a uwagę koncentruje na poczynaniach męża. Julien, aby dopiąć celu, musi przeistoczyć się w bezwzględnego kryminalistę.
Z psychologicznego punktu widzenia ta przemiana wydaje się wątpliwa, ale sprawne prowadzenie akcji, a przede wszystkim wyrazista rola Vincenta Lindona jako Juliena, rekompensuje ten słabszy punkt scenariusza.
Wbrew pozorom Cavaye nie nakręcił realistycznego dramatu, ale przypowieść o sile uczuć. Juliena do działania pcha bowiem namiętność. „Potrzebuję jej” – mówi do brata o swojej żonie i skrupulatnie przygotowuje się do odbicia Lisy. Na ścianie mieszkania rozrysowuje schemat ucieczki, zdobywa fałszywe paszporty, by móc wydostać się niepostrzeżenie z kraju. Zrywa więzy z rodziną. A w akcie desperacji, gdy jego misterny plan może się rozsypać, nie zawaha się nawet zabić. Wszystko w imię miłości – gorącej, nieokiełznanej, która sprawia, że Julien kieruje się nie rozumem, ale zwierzęcym instynktem.