Świat ten porzucał, choć nigdy do końca, gdy podpierając się utworami innych autorów, zwracał się do czasów okupacji podczas II wojny światowej. To przypadek „Daleko od okna” i „Pornografii”. Ale także jego nowego filmu – „Wenecji”, zrealizowanego na motywach opowiadania Włodzimierza Odojewskiego pod tym samym tytułem.
Rodzina 12-letniego Marka (Walewski) wakacje zawsze spędzała w Wenecji. Najpierw rodzice (Cielecka, Bonaszewski) jeździli tam we dwoje, z czasem zaczęli zabierać starszego syna. W tym roku przyszła kolej na Marka. Chłopiec świetnie się do wyjazdu przygotował: wiedział wszystko o zabytkach tego miasta, znał nazwy placów, ulic, kanałów.
Jest jednak rok 1939, wojna wisi na włosku. I zamiast do wymarzonego miasta nad Adriatykiem Marek trafia na rodzimą prowincję, do zniszczonego pałacu babki (Budzisz-Krzyżanowska) zarządzanego przez zwariowane ciotki (Błęcka-Kolska, Grochowska).
Tam właśnie spędzi wraz z nastoletnimi kuzynkami całą okupację niemiecką, aż po nadejście Rosjan. A zalane wodą pałacowe piwnice z powodzeniem będą udawać wymarzoną Wenecję. Wystarczy przenieść fortepian, zapalić pochodnie, przebrać domowników w stosowne karnawałowe kreacje. Siła wyobraźni pokona – choć na parę godzin – smutną i brutalną rzeczywistość. To udany bunt przeciw niej.
Kolski nie tylko gloryfikuje siłę wyobraźni pokonującą wojenną zawieruchę, ale przede wszystkim ukazuje w niespiesznym rytmie – nie do końca uświadamianą przez małoletniego bohatera – przyspieszoną inicjację w dorosłe życie.