Tylko w Polsce trzy pierwsze części przygód zielonego ogra przyciągnęły do kin ponad osiem milionów widzów, a „Shrek Trzeci” jest rekordzistą weekendowego otwarcia ostatniego dwudziestolecia (793 281 sprzedanych biletów).
[wyimek] [link=http://www.rp.pl/galeria/9131,1,505003.html]Fotosy z filmu[/link][/wyimek]
Producenci z „DreamWorks” zapowiedzieli jednak, że czwarta część będzie ostatnia. Czy dotrzymają słowa? Niższe od spodziewanych zyski z rynku amerykańskiego mogą ich w tym utwierdzić. Ale czy to naprawdę pożegnanie? Pokaże czas.
Bohater „Shreka Forever” w niczym nie przypomina beztroskiego, grubiańskiego brudasa z początków cyklu. Jest czyściutkim i statecznym, pławiącym się w rodzinnym ciepełku mężem Fiony i ojcem trójki maluchów. Domowy spokój raz po raz zakłócają hałaśliwe wizyty Osła ze smoczętami i turyści, dla których przejazd koło Shrekowego domostwa jest największą atrakcją wycieczki do Zasiedmiogórogrodu. Miejscowi traktują go jak celebrytę, wymuszają autografy na widłach.
Pewnego dnia w trakcie tłumnych urodzin synka Shrek uświadamia sobie, że ma dość. Że choć na chwilę chciałby wrócić do beztroskiego taplania się w bagnisku, przez moment być znowu prawdziwym ogrem. Tę chwilę słabości wykorzysta podstępnie karzeł Rumpelnicki, namawiając go do podpisania paktu.