Dzień po wyborach prezydenckich w Sopocie ruszył Europejski Kongres Finansowy. Kuluary zdominowała dyskusja o wyniku wyborów, odniesień do nich pełno było w czasie sesji plenarnych i paneli dyskusyjnych. Świetnie w te nastroje wpisała się debata „Czy biznes przejmuje się demokracją?”.
Debatę otworzyła Magdalena Dziewguć, członkini Rady Programowej Europejskiego Kongresu Finansowego. Mówiła o powodach do optymizmu jakie daje ogląd polskiej gospodarki. - Jest w jak najlepszej formie. Stajemy się 20. gospodarką świata, dobrze zdywersyfikowaną. O polskim sukcesie ekonomicznym jest głośno w świecie, piszą o nas największe światowe wydawnictwa prasowe – wyliczała Magdalena Dziewguć. Zwróciła jednak uwagę, że źródła sukcesu polskiej gospodarki wyczerpują się i trzeba szukać nowych. – Potrzebujemy nowych inspiracji – stwierdziła członkini Rady Programowej EKF. – Prawdziwą odporność gospodarki buduje sukces społeczny – przekonywała.
Jak wspierać demokrację?
Po tym wstąpieniu zaczęła się dyskusja, w której udział wzięli: Lech Wałęsa, prezydent Polski w latach 1990–1995, Teresa Czerwińska, wiceprezes Europejskiego Banku Inwestycyjnego, prof. Antara Haldar z Uniwersytetu w Cambridge oraz Georgette Mosbacher, była amerykańska ambasador w Polsce. Uczestnicy debaty zastanawiali się czy sektor finansowy powinien odgrywać aktywną rolę w obronie zasad demokratycznych? A jeśli tak, jak miałoby to wyglądać w praktyce? I czy instytucje finansowe powinny mieć mechanizmy wykluczania klientów (np. państw, firm, oligarchów) działających wbrew wartościom demokratycznym? Było też o zagrożeniach dla demokracji, populistach, prezydencie USA Donaldzie Trumpie i oczywiście sytuacji społeczno-politycznej i wyborach w Polsce.
Zaczął były prezydent Lech Wałęsa. - Widzicie co się w świecie dzieje, nawet w Stanach, Trump i tak dalej. Widzicie co się stało wczoraj w Polsce. A przecież ten rząd i ta koalicja naprawdę pracują dobrze, starają się, a demagodzy i populiści nie wierząc w demokrację rozbijają te mądre pomysły i to dobre służenie Polsce. Uratujcie demokrację! - zaapelował laureat pokojowej nagrody Nobla.
Jego zdaniem można to zrobić wpisując trzy punkty do programów politycznych każdej partii. – Punkt pierwszy, to dwie kadencje, najwyżej po 5 lat. Punkt drugi: każdy, kto jest wybrany może być zawsze odwołany. Żeby nie było bałaganu, to żeby go odwołać trzeba zebrać podpisów więcej, niż kiedy go wybierano. I trzeci punkt: musi być czytelne finansowanie – wyliczał Lech Wałęsa. I przekonywał, że jeśli te trzy punkty wpiszemy, to uratujemy demokrację. Jeśli nie, będzie coraz gorzej.