O tym, że premier Białorusi Sierhiej Sidorski udaje się w czwartek do Moskwy, by negocjować warunki dostaw gazu, informowały rosyjskie media, powołując się na białoruską ambasadę w Rosji. Te doniesienia zdementował jednak rzecznik białoruskiego szefa rządu, twierdząc, że do wizyty Sidorskiego dojdzie 30 stycznia, gdy odbędzie się posiedzenie Rady Ministrów Związku Białorusi i Rosji (ZBiR).

Wcześniej, 27 stycznia, ma dojść do spotkania prezydentów Białorusi i Rosji: Aleksandra Łukaszenki i Dmitrija Miedwiediewa. Zdaniem ekspertów właśnie wtedy zapadnie decyzja w sprawie ceny gazu. Po spotkaniu z Miedwiediewem w grudniu Łukaszenko chwalił się, że wynegocjował „litościwą” cenę gazu dla swojego kraju, która nie będzie się różnić od dotychczasowej (119 dol. za 1000 metrów sześc.). Co innego mówił jednak rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprijanow. Na antenie Radia Echo Moskwy zapowiedział, że w I kw 2009 r. gaz dla Białorusi znacznie zdrożeje.

Z doniesień oficjalnych mediów w Mińsku wynika, że zachowując bezstronność wobec konfliktu Rosji z Ukrainą wokół gazu, Białoruś już zyskała na kryzysie. – Chcemy być solidnymi partnerami przede wszystkim dla Gazpromu – pisała gazeta „Sowietskaja Biełorussija”. Po zamknięciu dostaw do UE przez Ukrainę tranzyt rosyjskiego gazu przez Białoruś sięgał 26 mln metrów sześc. dziennie.