W tym roku niemieckie emerytury mają jeszcze wzrosnąć. W przyszłym 20 mln emerytów może jednak czekać obniżka świadczeń – o 2,3 proc. – twierdzi niemiecki dziennik. – Nie będzie żadnej obniżki emerytur – dementował wczoraj informacje gazety minister pracy Olaf Scholz.
Oficjalną decyzję w sprawie indeksacji emerytur rząd w Berlinie podejmie dopiero wiosną przyszłego roku. – Wszelkie spekulacje są obecnie przedwczesne – uspokajali wczoraj jego przedstawiciele.
Jak wynika jednak z informacji dziennika „Handelsblatt”, zmniejszenie świadczeń będzie nieuniknione, jeżeli nadal obowiązywać będzie obecny system ich ustalania. Bazą obliczeń są płace w gospodarce z roku poprzedniego. Jako że w roku 2007 rosły dochody zatrudnionych, emeryci otrzymują w tym roku podwyżkę. Na zachodzie kraju wynosi ona 2,41 proc., a w landach wschodnich 3,38 proc. W tym roku jednak spadną płace i stąd konieczność obniżki świadczeń emerytalnych w 2010 roku.
Spadek płac w niemieckiej gospodarce jest jednak nie tyle wynikiem kryzysu, ile, paradoksalnie, rezultatem działania pakietu antykryzysowego rządu. Chodzi o pomoc rządu udzielaną firmom, które powstrzymują się od zwalniania pracowników, zmniejszając za to ich czas pracy. Mniejsze płace są więc wynikiem ograniczenia czasu pracy, a nie generalnej obniżki wynagrodzeń. Stawki godzinowe wzrosną – o 1 procent.
Z rządowych uregulowań korzysta już wiele firm zatrudniających w sumie ponad 2 miliony pracowników. Niższe wynagrodzenia wpłyną na zmniejszenie płac w calej gospodarce i w konsekwencji na wysokość emerytur.