[b]Rz: Od lat prowadzi pani w stolicy antykwariat Connaisseur, którego specjalnością jest wysokiej klasy rzemiosło artystyczne. Niebawem otworzy pani kolejny antykwariat i to obok, po drugiej stronie ulicy...[/b]
Aleksandra Werbanowska: Zdaje się, że rozumiem intencję pytania. Skoro panuje kryzys, niby jest to wbrew logice. Nawet znajomi radzą: masz lokal, to go wynajmij. Faktycznie, najprościej byłoby wynająć lokal komuś zaufanemu i mieć spokój. Ale praca w branży antykwarycznej to nie tylko zarabianie pieniędzy, ale także sposób na życie. Od lat przychodzą do mojego antykwariatu stali klienci i mówią, że czują się tu jak w salonie towarzyskim. Często przesiadywał tu Franciszek Starowieyski, który chętnie rozmawiał nawet z przypadkowymi klientami i bezinteresownie doradzał im, czego powinni poszukiwać. To procentuje, bo jak jest dobra oferta i w dodatku odpowiednia atmosfera, to klienci zawsze wracają.
[b]Co będzie w nowym lokalu?[/b]
Tu sprzedajemy dawne rzemiosło artystyczne. Nowy antykwariat będzie się specjalizował w sztuce XX wieku, ale bez secesji, która jest wystarczająco spopularyzowana. Wystrój nowego antykwariatu jest w stylu art deco. Zaprojektował go Andrzej Grzybowski. Zastosowaliśmy materiały i technologie wykonania takie same jak w latach 20. XX w. Przedmioty w stylu art deco pochodzić będą z Francji, Anglii, Austrii, Czech i oczywiście z Polski. Jeśli trafi się ciekawy przedmiot z lat 50. lub 60., to też go wystawimy. Planuję, że obrazy będą miały ceny najwyżej ok. 5 – 15 tys. zł, aby były łatwiej dostępne.
Od lat klienci pytają o art deco. Na co dzień używają mebli i przedmiotów w tym stylu. Kompletują je latami, od żyrandola po wystrój biurka w domowym gabinecie. Przedmioty w tym stylu żyją w domach na co dzień, nie są traktowane jak muzealne eksponaty do oglądania.