Jako pierwsza w Polsce inwestycje w wino zaproponowała firma Stilnovisti, która została przejęta przez Wealth Solutions. Jej klienci kupują wino en primeur, czyli leżakujące w beczkach, ale też wino butelkowane. Pierwsza forma jest najbardziej zyskowna.
– Mam klientów, którzy w ciągu czterech miesięcy na winach en primeur zarobili 70 proc. – mówi Krzysztof Maruszewski, dyrektor Działu Inwestycji Alternatywnych Wealth Solutions. – Tak dużo można było zyskać na Carruades de Lafite z 2008 r. Obecnie współpracujemy z grupą około 100 klientów. Nie zdarzyło się, żeby któryś z nich stracił. Przy inwestycji trzyletniej zarobek wynosi 30 – 70 proc. rocznie. To w tej dziedzinie nic nadzwyczajnego. Minimalną kwotę inwestycji określiliśmy na 600 funtów.
Ciekawa jest oferta Ipopemy. Firma ta, we współpracy z Centrum Wina, w czerwcu 2008 r. uruchomiła fundusz zamknięty Fine Wine. Będzie on istniał do 20 czerwca 2013 r. Wartość aktywów netto to prawie 2,6 mln zł. Funduszem zarządza Maciej Jasiński. Głównym doradcą jest Piotr Kamecki, prezes Centrum Wina, mistrz Polski sommelierów w 1998 r.
Fundusz zapewnia dostęp do inwestycji opartej na markowych winach z całego świata klasy Investment Grade Wines. Są to ponadprzeciętne roczniki win Premiers Crus, głównie z regionu Bordeaux czy wybrane chateau z Burgundii. Portfel funduszu składa się przede wszystkim z win kupowanych en primeur i starszych roczników z rynku wtórnego.
Transakcje obejmujące en primeur odbywają się na przełomie kwietnia oraz maja i dotyczą poprzedniego rocznika. Zakup poprzedza seria degustacji wina, które jest jeszcze w beczkach i pozostanie tam przez następny rok. Dopiero po mniej więcej dwóch latach od zbiorów wino zostanie zabutelkowane. Kupowanie wina inwestycyjnego bezpośrednio w chateau należy do rzadkości. Tej klasy producenci na ogół nie sprzedają bezpośrednio odbiorcy, lecz pośrednikom. Bardzo ważne jest pochodzenie wina i dokumenty potwierdzające profesjonalne przechowywanie. Fundusz składuje wina tylko u renomowanych partnerów.