Prezydent Rosji powołał roboczą grupę, która zajmie się stworzeniem w Moskwie Międzynarodowego Centrum Finansowego. Szefem projektu mianował Wiktora Wołoszyna. Wołoszyn zapewni dobre relacje z rządem, bo to były szef administracji prezydenta Jelcyna i Putina. Ale także z wielkim biznesem, bo obecnie jest jednym z członków rady dyrektorów koncernu oligarchów (Deripaska, Potanin, Prochorow) Norylski Nikiel – największego na świecie producenta niklu, palladu i platyny. Był też osobistym agentem giełdowym Borysa Bieriezowskiego – oligarchy-uciekiniera, ale o tym nie chce pamiętać.

Według resortu finansów na powstanie bazy prawnej centrum finansowego potrzeba trzech lat. W planach jest przyjęcie ponad 40 ustaw i uregulowań zgodnych z zasadami międzynarodowego obrotu finansowego.

Rosyjskie Wall Street powstanie w dwóch etapach. W tym roku krajowe giełdy stworzą regionalną finansową strukturę liderującą w krajach Wspólnoty Niepodległych Państw. W latach 2011 – 2012 rosyjski rynek będzie umacniał swoją pozycję w regionie, tak aby za trzy lata jedna z giełd (RTS lub MMWB) weszła do grona 12 światowych liderów. Udział zagranicznych papierów w obrotach rosyjskich giełd ma sięgnąć nie mniej niż 10 proc.

Profesor Walerij Sołodkow, dyrektor Instytutu Bankowości Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Moskwie, pomysł rosyjskiego Wall Street określił w rozmowie z „Rz” jako „absurdalny”.

- Zachodnie centra finansowe tworzyły się w sposób naturalny i historyczny. Nikt nie nakazywał, by był to właśnie Londyn czy Nowy Jork. Powstawały tam, gdzie pojawiał się wielki przepływ pieniędzy i operacji finansowych, tzw. strumienie finansowe. U nas żadnych takich przepływów nie ma oprócz potoków ropy, która trzyma finanse państwa. Do tego na czele całego projektu stawiany jest człowiek, który kiedyś tworzyć miał z Borysem Bieriezowskim AVVA – rosyjskie auto dla każdego. Pieniądze na tamten projekt do dziś nie wróciły do państwa – przypomina profesor Sołodkow.