[b]Rz: Często bywał pan w domu ekonomisty prof. Edwarda Lipińskiego, który kolekcjonował antyki i malarstwo. Jakie praktyczne znaczenie dla miłośników sztuki, dla jej kolekcjonowania ma bezpośredni wzór?[/b]
[b]Andrzej K. Koźmiński:[/b] Gdybym szukał inspiracji mojej skromnej kolekcjonerskiej pasji, to na pewno zawdzięczam ją przede wszystkim prof. Edwardowi Lipińskiemu. Wielokrotnie odwiedzałem go i oglądałem jego kolekcję, ponieważ mieszkał drzwi w drzwi z moimi rodzicami. Zbierał obce malarstwo, miał też wyjątkowo piękny obraz Jacka Malczewskiego, o którym zawsze marzyłem, ale nie udało mi się go kupić od spadkobierców profesora. Natomiast kupiłem hiszpański fotel biskupi z XVII wieku, pokryty pięknie tłoczoną skórą. Nieomal identyczny fotel widziałem w Portugalii w Zamku Królewskim w Sintrze. Lubię ten fotel nie tylko dlatego, że ma muzealną wartość, ale dlatego właśnie, że pochodzi od pana profesora Lipińskiego, bo był to chyba jeden z najmądrzejszych polskich ekonomistów.
Drugim wybitnym kolekcjonerem, który mnie inspirował, był prof. Józef Pajestka, który zbierał przede wszystkim zegary. Kupiłem od niego angielski zegar kwadransowy z XVIII wieku. Zegar ten ma szczególną historię. Długi czas profesor nie chciał mi go sprzedać. Kiedy był już bardzo chory, zatelefonował i powiedział, że sprzeda mi ten zegar, bo chce, żeby poszedł w dobre ręce.
[b]Szczególną wartość ma dla pana proweniencja przedmiotów. Wiadomo, skąd prof. Lipiński miał fotel, a prof. Pajestka zegar?[/b]
Tego nie wiem! Profesor Lipiński miał taki zwyczaj, że jak dostawał honorarium za książkę lub przekład, to szedł do Desy, która w PRL jako monopolistka była jedynym oficjalnym miejscem zakupu antyków. Na pewno miał upatrzone rzeczy, na które polował.