Środowa sesja na rynku walutowym miała spokojny przebieg. Inwestorzy przed południem ograniczali aktywność, czekając na publikowane o godz. 14 dane o majowej inflacji. Okazało się, że ceny były tylko o 3,6 proc. wyższe niż rok wcześniej, choć analitycy oczekiwali zmiany o 3,8 proc. Miesiąc wcześniej inflacja wynosiła 4 proc.

Niższy, niż zakładano, odczyt, zdaniem ekspertów, przekreślił ewentualność kolejnej podwyżki stóp procentowych. Mimo to inwestorzy zareagowali nań bardzo spokojnie. Notowania złotego się nie zmieniły. Przez prawie cały dzień kursy zagranicznych walut poruszały się w wąskich przedziałach. Dopiero pod koniec notowań kupujący ostrzej wzięli się do pracy. Późnym popołudniem kurs euro zatrzymał się na poziomie poniżej 4,3 zł, czyli o blisko 1 proc. niższym niż we wtorek. Frank kosztował przed zamknięciem mniej niż 3,6 zł, co również oznaczało przecenę o prawie 1 proc. Jeszcze więcej, bo o ponad 1,5 proc., potaniał dolar. Pod koniec notowań płacono za niego nawet poniżej 3,4 zł.

Na rynku długu inwestorzy wykazywali spore zainteresowanie polskimi papierami. Ich rentowność zmalała. W przypadku dwulatek do 4,8 proc., pięciolatek do 4,9 proc., a dziesięciolatek do 5,29 proc.