Zamieszanie wokół Cypru, w efekcie którego inwestorzy wycofują kapitały z ryzykowniejszych aktywów sprawiło, że złoty zakończył wczorajszą sesję znacznie słabszy niż po środowej. Do tego doszły kiepskie informacje makroekonomiczne z eurolandu. Czwartkowe odczyty wskaźników koniunktury dla strefy euro i głównych państw unijnych okazały się gorsze, niż zakładano.

Rano za wspólną walutę płacono ok.  4,17 zł, czyli tyle samo co dzień wcześniej wieczorem. Przed zamknięciem cena była już jednak o jeden grosz (0,25 proc.)?wyższa. Mieściła się w połowie przedziału 4,18 – 4,19 zł. Za szwajcarskiego franka płacono wówczas sporo powyżej 3,42 zł (zmiana o, 2 proc.),?choć rano wystarczyło  wyłożyć 3,41 zł. Najmocniej, ok. 0,7 proc., do 3,24 zł, podrożał jednak amerykański dolar. Dzień wcześniej płacono za niego dwa grosze mniej.

Niekorzystne zmiany na rynku walutowym nie miały jednak przełożenia na notowania polskich papierów dłużnych. Rentowność obligacji dwuletnich stopniała do 3,13 proc., najniższego poziomu od marca. Jeszcze półtora miesiąca temu wynosiła 3,5 proc. Oprocentowanie pięciolatek wciąż sięgało 3,43 proc., a dziesięciolatek wzrosło do 3,94 proc. z 3,92 proc.