Reklama

Kiedy bańka zwiastuje problemy

Przy każdej bańce pojawiają się ludzie, którzy próbują ją przekłuć. Początkowo są traktowani z szacunkiem. Później budzą zniecierpliwienie i drwiny.

Publikacja: 14.01.2014 07:42

Waren Buffett w czasie bańki internetowej nie kupował spółek technolo- gicznych

Waren Buffett w czasie bańki internetowej nie kupował spółek technolo- gicznych

Foto: Bloomberg

Sprawozdanie z ostatniego posiedzenia Rezerwy Federalnej, opublikowane w ubiegłym tygodniu, pokazuje, że amerykański bank centralny obawia się, iż rynki finansowe mogą „zbliżać się do fazy bańki spekulacyjnej". To termin ukuty dla sytuacji, w której nadmiernie rozbuchane oczekiwania mogą pęknąć, bez ostrzeżenia i bez przebaczenia.

Najczytelniejsza lekcja z historii brzmi: obawy o bańkę mają mniejsze znaczenie niż to, jak na te obawy inwestorzy zareagują. Według tego kryterium dzisiejsza giełda nie jest miejscem szukania okazji. Ale też nie wykazuje przegrzania charakterystycznego dla takich baniek, jakie pojawiły się w latach 1999–2000, 1929 i 1720.

Lekcje z roku 1720

Obserwacje te pochodzą z jednej z najważniejszych, w mojej opinii, książek inwestycyjnych wydanych w ostatnich latach: „Wielkie lustro szaleństwa: Finanse, kultura i krach 1720 roku", opublikowanej w listopadzie przez Yale University Press. Tom zawiera kolekcję druków, wierszy, sztuk i prospektów opublikowanych po raz pierwszy w Amsterdamie 294 lata temu.

Opatrzona błyskotliwymi komentarzami zespołu naukowców – w tym laureata Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii Roberta Shillera i profesorów Williama Goetzemanna i Geerta Rouwenhorsta – książka jest częściowo repliką dziesiątków dokumentów epoki, a częściowo zbiorem naukowych esejów dotyczących pierwszego w historii świata międzynarodowego krachu finansowego.

Przez kilka miesięcy w latach 1719–1720 wiele akcji największych spółek we Francji, w Wielkiej Brytanii i Holandii zyskało na wartości ponad dziesięć razy, by spaść równie szybko, jak rosły. Wielu inwestorów różnych profesji, w tym Isaac Newton, straciło ponad 90 proc. kapitału.

Reklama
Reklama

Niektórzy ekonomiści i historycy twierdzą, że bańki są wynikiem stadnego szaleństwa – w grupie inwestorzy stają się nieracjonalni. Trudno jednak twierdzić, że inwestorzy w 1720 roku byli całkowicie nieracjonalni, mówi profesor Goetzmann. Niemal wszystkie firmy, które rosły na fali boomu, miały zarobić na handlu z Ameryką. Większość była zorganizowana jako korporacje z akcjami w powszechnym obrocie, co rozkładało ryzyko i zapewniało płynność. Ludzie, którzy kupowali papiery tych spółek, się więc nie mylili. Po prostu płacili za dużo, by mieć rację.

Mądrość dinozaura

Nie jest łatwo wskazać dziś równie powszechną wiarę inwestorów w uniwersalną siłę, która pchałaby świat do przodu. Sztucznie zaniżane przez banki centralne stopy procentowe trudno uznać za technologiczny przełom.

Kolejny symptom: przy każdej bańce pojawiają się ludzie, którzy próbują ją przekłuć, twierdząc, że aktywa finansowe są przeszacowane. Początkowo, mówi profesor Goetzmann, sceptycy są traktowani z szacunkiem, później jednak budzą tylko zniecierpliwienie inwestorów.

Pomyślcie o Warrenie Buffettcie, który na przełomie lat 1999 i 2000 był uznawany za „dinozaura" i „przeżytek", bo nie kupował akcji spółek technologicznych. Pytany w styczniu 2000 roku, jak się z tym czuje, Buffett odpowiedział: „Wiem, co się stanie. Nie wiem tylko kiedy". Dwa miesiące potem internetowa bańka pękła.

– Kiedy wszyscy zaczynają używać określenia „bańka" za każdym razem, gdy ceny rosną, to prawdopodobnie jeszcze nie to – mówi Jason Hsu, dyrektor inwestycyjny w firmie Research Affiliates z Newport Beach w Kalifornii, która zarządza aktywami o wartości blisko 150 mld dol. – Martwić należy się wtedy, gdy ludzie za wszelką cenę próbują sobie wytłumaczyć, że to jeszcze nie bańka.

Kiedy słysząc kogoś, kto mówi o bańce spekulacyjnej, masz ochotę nazwać go idiotą, czas zapytać samego siebie, czy to przypadkiem nie ty wyjdziesz za chwilę na głupka. Na szczęście ten moment chyba jeszcze przed nami.

Reklama
Reklama

—Jason Zweig

—tłum. TK

C) 2014 Dow Jones & Company, Inc. Wszelkie prawa zastrzeżone Aby zaprenumerować „The Wall Street Journal": www.wsjeuropesubs.com

Sprawozdanie z ostatniego posiedzenia Rezerwy Federalnej, opublikowane w ubiegłym tygodniu, pokazuje, że amerykański bank centralny obawia się, iż rynki finansowe mogą „zbliżać się do fazy bańki spekulacyjnej". To termin ukuty dla sytuacji, w której nadmiernie rozbuchane oczekiwania mogą pęknąć, bez ostrzeżenia i bez przebaczenia.

Najczytelniejsza lekcja z historii brzmi: obawy o bańkę mają mniejsze znaczenie niż to, jak na te obawy inwestorzy zareagują. Według tego kryterium dzisiejsza giełda nie jest miejscem szukania okazji. Ale też nie wykazuje przegrzania charakterystycznego dla takich baniek, jakie pojawiły się w latach 1999–2000, 1929 i 1720.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Reklama
Ekonomia
Kredyty gotówkowe a budżet domowy. Jak efektywnie nimi zarządzać?
Ekonomia
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Ekonomia
Nowa era turystyki – kiedy dane pomagają tworzyć lepsze doświadczenia
Ekonomia
Małe i średnie firmy potrzebują doskonalenia kompetencji cyfrowych
Materiał Promocyjny
Rödl & Partner doradza przy sekurytyzacji VEHIS
Reklama
Reklama