Prezes Fedu Ben Bernanke ostrzegł w czwartek, że w USA możliwa jest upadłość niektórych mniejszych banków mocno zaangażowanych w segment kredytów hipotecznych, na co giełdy na Wall Street zareagowały spadkiem. Dlatego też piątkowe sesje w Europie zaczęły się od zniżek, tym bardziej że przecena nie ominęła również rynków azjatyckich. Indeksy w dół ciągnął głównie sektor finansowy. W takim otoczeniu rynkowym warszawski parkiet wykazał się odpornością tylko na samym początku notowań, kiedy to indeksy próbowały utrzymać się w okolicach czwartkowego zamknięcia. Później było już gorzej, a od południa całkiem źle. W miarę upływu czasu coraz mniej spółek pozostawało na plusach. Podobnie jak w poprzednich dniach niewielka była aktywność inwestorów – obroty wyniosły tylko 1,4 mld zł. Zdecydowanie większe były zmiany cen. WIG i WIG20 straciły na wartości po ponad 2 proc., głównie – jak w całej Europie – za sprawą przeceny akcji banków. Nie mogło być inaczej, skoro kurs Pekao spadł o ponad 5 proc., PKO BP i Banku BPH o ponad 2 proc., a BZ WBK niemal 4 proc. Dobre wyniki finansowe opublikowane przed sesją nie uchroniły też przed przeceną akcji PKN Orlen, które staniały o 2,33 proc. Inna rzecz, że sporo do życzenia pozostawia rezultat działalności operacyjnej koncernu w czwartym kwartale ubiegłego roku. Z podobnego powodu w czwartek po publikacji raportu mocno taniały akcje grupy Lotos. W piątek papiery konkurenta Orlenu potaniały o kolejne 4,6 proc.
Po południu rynki dobiła publikacja wskaźnika Chicago PMI. Wartość indeksu aktywności biznesu na Środkowym Zachodzie USA spadła w lutym bardziej, niż się tego spodziewano. Dla wielu głoszących tezę, że największa gospodarka świata pogrąża się w recesji, jest to kolejne jej potwierdzenie.