Polska gospodarka na tle Europy Zachodniej najlepiej miała się we wczesnym średniowieczu – wynika z książki „Dlaczego nie jesteśmy bogaci?” autorstwa Grzegorza i Anny Wójtowiczów.
Wysokość PKB w przeliczeniu na głowę mieszkańca to dziś dość powszechnie krytykowany wskaźnik, ale nie znaleziono jeszcze lepszego syntetycznego podejścia pozwalającego na porównanie historii rozwoju gospodarczego państw. Oczywiście takie porównania są mocno szacunkowe. Policzenie, ile wynosił przed wiekami PKB na głowę mieszkańca Europy czy Polski, to naprawdę karkołomne zadanie.
Jednak wnioski z tych szacunków są porażające. Przez 1000 lat państwa polskiego nasze PKB wzrosło o ponad 27 razy – z 590 dolarów na głowę do 16 090 dolarów. Tymczasem na zachodzie naszego kontynentu wzrost ten wyniósł ponad 47 razy – z 690 dolarów do 32 690.
Najmniejsza różnica między naszym a zachodnim bogactwem była u zarania naszego państwa. Wówczas PKB w przeliczeniu na jednego mieszkańca Polski wynosił około 85 proc. średniej dla zachodniej Europy. Trudno się z tym zgodzić każdemu, kto widział ruiny naszych kościołów z tamtych czasów, gdzie mury są niemal grubsze niż szerokość nawy, i porównał je na przykład z kościołami ówczesnych Niemiec. Ale jeżeli wówczas było tak źle, to później Europa zaczęła nam jeszcze bardziej uciekać. Nieco nadrobiliśmy dystans (do 80 proc. średniej dla zachodniej Europy) za czasów Kazimierza Wielkiego, gdy na Zachodzie szalały wielkie epidemie. Potem było już tylko gorzej.
Szczególnie pogorszyła sytuację Polski unia polsko-litewska. Włączenie wielkich, ale słabo rozwiniętych ziem Litwy obniżyło PKB na głowę, choć liczone w całości na pewno wzrosło.