Lekkie spadki na początku dnia gracze wykorzystali do zakupów. WIG20 dość szybko wyszedł na plus, ale wyraźnie widać, że inwestorzy na GPW stali się dużo ostrożniejsi niż na początku tygodnia. Niewykluczone, że popyt wyhamował w reakcji na bardzo słabe zamknięcie giełd azjatyckich (ceny chińskich akcji spadły średnio o 2,4 proc.).
Indeksy giełd zachodnich również poruszały się bez wyraźnego trendu i nie zmieniły tego decyzje Banku Anglii i Europejskiego Banku Centralnego o pozostawieniu stóp procentowych na dotychczasowych poziomach. W komentarzu do decyzji EBC jego szef Jean-Claude Trichet znów powtórzył, że obecnie stopy w strefie euro są na odpowiednim poziomie.
Po ostatnich dynamicznych zwyżkach giełdom zabrakło paliwa, by pchnąć w górę ceny akcji. Impulsem mogą być dane z gospodarki USA (głównie z rynku pracy), ale musiałyby naprawdę mocno odbiegać od rynkowych prognoz, by „ruszyć” giełdami. Przypomnijmy, że w reakcji na nienotowany od grudnia 2007 r. wzrost aktywności w usługach (publikowany w środę indeks ISM) amerykańskie indeksy ani drgnęły.
Wczoraj mieliśmy dane na temat wydajności pracy oraz cotygodniowy raport o stanie zatrudnienia. Nieznacznie lepsze od oczekiwanych dane też nie wpłynęły na notowania. Analitycy JP Morgan zwracają uwagę, że inwestorzy powinni ignorować słabe dane makro, bo mogą być one zniekształcone złą pogodą w USA.
W Warszawie popołudniowa próba mocnego wypchnięcia WIG20 w górę spotkała się z błyskawiczną reakcją podaży i wskaźnik wrócił w okolice środowego zamknięcia.