Środowa sesja przyniosła lekkie osłabienie złotego. Przyczyniło się do tego pogorszenie nastrojów na globalnych rynkach walutowych, gdzie euro, po kilku dniach zwyżek, przestało zyskiwać do dolara i szwajcarskiego franka. Naszej walucie nie sprzyjał również brak świeżych danych makroekonomicznych, które mogłyby zwiększyć zainteresowanie naszym pieniądzem. W tej sytuacji aktywność inwestorów na rynku nie była duża. Wstrzymywali się z zawieraniem transakcji czekając na ważne dane o grudniowej produkcji przemysłowej, które mają być publikowane w piątek. Analitycy spodziewają się fatalnego odczytu. Produkcja przemysłowa w tym okresie miała być o 6,9 proc. niższa niż rok wcześniej.

Na starcie wczorajszych notowań euro i frank kosztowały po ok. dwa grosze więcej niż we wtorek wieczorem, czyli odpowiednio: ponad 4,12 i przeszło 3,33 zł. Dolar drożał o trzy grosze do 3,1z ł. Po południu złoty zaczął jednak lekko zyskiwać na wartości. Dlatego wieczorem euro wyceniane było na niespełna 4,12 zł (zwyżka o 0,15 proc.) a frank na 3,32-3,33 zł (0,18 proc.). Dolar drożał o 0,35 proc. do 3,09-3,1 zł.

Na rynku długu oprocentowanie obligacji dziesięcioletnich wynosiło 3,99 proc., pięcioletnich 3,6 proc., a dwuletnich 3,34 proc.