Czasami sprzedawca twierdzi, że kartą nie da się zapłacić.Przyczyną tych kłopotów może być zawodna technika (terminal, łączność), ale też niedouczenie pracownika sklepu. Jeżeli sprzedawca próbował zrealizować płatność, ale na ekranie urządzenia wyświetlił się komunikat o odmowie, dopytywanie się o jej przyczyny nie ma sensu – osoba obsługująca terminal nie ma takich informacji. Warto natomiast przypomnieć sprzedawcy, że na terminalu znajduje się nalepka z numerem telefonu do centrum rozliczeniowego. Jeśli sprzedawca ma kłopoty ze zrealizowaniem transakcji, może tam zadzwonić i poprosić o pomoc.
Na terminalu POS naklejony jest numer telefonu do centrum rozliczeniowego. Jeśli sprzedawca ma kłopot z przyjęciem płatności, warto mu podpowiedzieć, by zadzwonił po pomoc
Nic nie poradzimy, gdy odmowa jest uzasadniona brakiem środków na koncie, wyczerpaniem limitu kredytowego bądź przekroczeniem np. dziennego limitu wydatków (w niektórych bankach dzienny limit można od ręki zmienić przez telefon). W takiej sytuacji jedynym rozwiązaniem jest zapłacenie inną kartą lub gotówką.
W Polsce takie sytuacje zdarzają się rzadko, na ogół w sklepach ze sprzętem gospodarstwa domowego. Ustawa o elektronicznych instrumentach płatniczych upoważnia sprzedawcę, by żądał okazania dokumentu „w razie uzasadnionych wątpliwości” co do tożsamości użytkownika karty. Ustawa określa też, że gdy kupujący nie zgodzi się pokazać np. dowodu osobistego, sprzedawca może nie przyjąć płatności kartą.Oficjalny katalog sytuacji, w których wątpliwości są uzasadnione, nie istnieje. Można jedynie zakładać, że chodzi o przypadki, gdy np. podpis na karcie różni się od podpisu na potwierdzeniu z terminalu albo osoba, której zdjęcie umieszczono na karcie, wygląda inaczej niż klient, który trzyma plastik w ręku.
Anna Znamirowska-Stączek, dyrektor Biura Kart Płatniczych BRE Banku, radzi, by pokazać dowód osobisty lub paszport, gdy sprzedawca o to poprosi. – To zwiększa bezpieczeństwo. Jeżeli płacę kartą i muszę przy tym pokazać dowód, mogę się oburzać. Ale jeszcze bardziej byłabym oburzona, gdyby ktoś płacił moją kartą, a sprzedawca by go nie wylegitymował – przekonuje.