Rynek zabytkowej książki trzyma się mocno

Światowej klasy książki są tańsze w kraju niż na rynku międzynarodowym. Białego kruka można kupić już za 50 złotych

Publikacja: 22.01.2009 00:05

Rynek zabytkowej książki trzyma się mocno

Foto: Rzeczpospolita

W Filharmonii w Gdańsku 25 stycznia odbędzie się uroczystość przekazania przez prezydenta miasta Pawła Adamowicza zabytkowej książki astronoma Jana Heweliusza, zakupionej niedawno na aukcji w warszawskim antykwariacie Lamus dla miejscowego muzeum. To dobry pretekst do oceny kondycji rynku zabytkowej książki i perspektyw jego rozwoju w tym roku.

Na grudniowej aukcji Lamusa ([link=http://www.lamus.pl" target="_blank]www.lamus.pl[/link]) padł rekord cenowy, przełamana została pewna bariera psychologiczna. Książka gdańskiego astronoma Jana Heweliusza sprzedana została za 210 tys. zł (wyw. 120 tys. zł). Poprzedni rekord cenowy na krajowym rynku książki wynosił 140 tys. zł. Zatem cena 210 tys. wydaje się wysoka. Zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że wyjątkowo rzadką grafikę Canaletta „Widok Warszawy” z kolekcji Barbary Piaseckiej sprzedano (też w Lamusie) za „zaledwie” 120 tys. zł (wyw. 75 tys. zł).

Książkę Heweliusza sprzedano w istocie rzeczy za cenę tylko z pozoru wysoką. Krajowy rynek bibliofilski, w odróżnieniu od miejscowego rynku obrazów, ma charakter międzynarodowy. W tym sensie, że w Polsce nierzadko sprzedawane są książki, które budzą żywe zainteresowanie bogatych koneserów w renomowanych zachodnich domach aukcyjnych. Przykładem takiej książki jest właśnie dzieło Heweliusza.

[srodtytul]Za dolary drożej niż za złotówki[/srodtytul]

Sprzedany egzemplarz to tzw. klocek, czyli w jednym grzbiecie introligator zszył dwie pięknie ilustrowane książki: „Machinae coelestis” z 1673 roku oraz „Cometographia” z 1668 roku. Pierwsza z pozycji w zachodnich antykwariatach ceniona jest 85 – 90 tys. dolarów, druga zaś 60 – 70 tys. dolarów. Dlatego napisałem, że ostatni krajowy rekord jest ceną tylko pozornie wysoką. Można mnożyć podobne przykłady istotnych różnic cenowych na porównywalne egzemplarze książek oferowanych w Polsce i na świecie.

Nad Wisłą wybrane białe kruki nadal są tańsze niż w świecie! To ważny wniosek w dalszej ocenie kondycji naszego rynku. Podstawowym problemem jest niska podaż wybitnych książek, które stanowią tzw. lokomotywy aukcji. Prywatni właściciele niechętnie ich się pozbywają. Spodziewali się być może, że w Polsce nastąpi gwałtowny skok cenowy, to znaczy krajowe ceny zrównają się z zachodnimi cenami tych samych druków lub porównywalnych rękopisów. Powiedzmy wyraźnie, gwałtowny wzrost cen jest dziś mało prawdopodobny. Po pierwsze, ze względu na aktualny kryzys gospodarczy. Po wtóre, z uwagi na ograniczone możliwości bibliofilów.

[srodtytul]Milionerzy wejdą na rynek książki[/srodtytul]

Dobrze znam klientów rynku bibliofilskiego. W 1977 roku wybitny humanista Juliusz W. Gomulicki oraz dyrektor Muzeum Literatury Janusz Odrowąż-Pieniążek, na podstawie mojej ówczesnej wiedzy i kolekcji, wprowadzili mnie do Towarzystwa Bibliofilów Polskich. Książek nie zbieram od około 20 lat. Jednak na co dzień kibicuję branży. Pośród bibliofilów nie ma milionerów, którzy notowani są na listach najbogatszych Polaków. Rynek bibliofilski od lat jest stabilny, a ceny rosną systematycznie. Wyraźny skok cenowy byłby możliwy, gdyby na rynek weszli milionerzy. Najpierw jednak trzeba ich zainteresować książkami, bo na razie w antykwariatach kupują tylko obrazy. To jest jeden z ważnych potencjałów rozwojowych rynku książki

Zabytkowe polskie druki idealnie nadają się na inwestycję. Z oczywistych historycznych powodów większość dawnych polskich książek uległa zniszczeniu. Z moich obserwacji wynika, że ok. 40 – 50 proc. aukcyjnej oferty nadal kupują biblioteki i muzea (potwierdzają tę obserwację dyrektorzy bibliotek oraz antykwariusze). Na aukcjach w PRL było to ok. 90 proc. oferty. Co ważne, książki te nie wrócą na rynek! Biblioteka Narodowa, wzór działania dla innych książnic, nie wyprzedaje dubletów!– Po 1989 roku rozważano kwestię wyprzedaży dubletów, ale pomysł ten zdecydowanie upadł – informuje Barbara Frątczak z BN.

Krótko mówiąc, starych książek na akcjach i w antykwariatach nie przybędzie. A kolejne pokolenia zamożnych Polaków będą chciały mieć na półce pierwodruk „Pana Tadeusza”, który dwa lata temu kosztował ok. 3 tys. zł, a dziś 8 – 10 tys. zł.

[srodtytul]Archiwum Kossaków i „Dzieła” Słowackiego[/srodtytul]

Antykwariusze książkowi planują tyle samo aukcji co w ubiegłym roku. Najbliższa odbędzie się 14 lutego w krakowskim antykwariacie Rara-Avis ([link=http://www.raraavis.krakow.pl" target="_blank]www.raraavis.krakow.pl[/link]). Moim zdaniem przebojem oferty jest archiwum Kazimierza Olszańskiego, monografisty malarskiej rodziny Kossaków. Za 5 tys. zł można kupić 900 opisanych fotografii obrazów Wojciecha, 60 reprodukcji obrazów Jerzego. Na odwrocie widnieją adresy i telefony prywatnych właścicieli obrazów(!).

Pośród tysiąca pozycji można znaleźć efektowne książki do prestiżowej dekoracji półek bibliotecznych. Warto przeanalizować ceny zwłaszcza Wielkiej Historii Powszechnej, wydanej w dziewięciu tomach w latach 1935 – 1939 w pięknym półskórku. Cena wywoławcza bez obwolut wynosi zwykle ok. 2,6 tys. zł. Natomiast rzadkość z obwolutami kosztuje co najmniej 4 tys. zł. Ten egzemplarz ma zachowanych sześć obwolut.

Ładnie prezentują się na półce „Dzieła” Słowackiego wydane w 1910 roku, specjalnie oprawione w luksusowy półskórek (8 tys. zł). Introligatorska oprawa jest anonimowa. Gdyby była sygnowana przez dobrego introligatora, cena byłaby nawet dwa razy wyższa. Gdyby zaś ta sama książka była w oprawie wydawniczej, miałaby cenę „tylko” ok. 4 tys. zł.

Warto zwrócić uwagę, że antykwariusze od malarstwa zaplanowali mniej aukcji niż w minionych latach i podnieśli koszty zakupu (stała opłata dodawana do ceny wylicytowanej). A rynek bibliofilski trzyma się nadal mocno. Białymi krukami stają się książki z lat 60. i 70. XX wieku, zwłaszcza projektowane przez wielkich artystów.

[ramka][b]Marek Potocki, bibliofil[/b]

Pierwsze wydanie np. „Małego Księcia” na światowych aukcjach kosztuje setki tysięcy euro. Saint-Exupery znany i ceniony jest na całym świecie. Dlatego o pierwodruk jego arcydzieła bić się będą np. Francuz, Rosjanin lub Japończyk.

Natomiast obcokrajowcy nie licytują pierwodruków Mickiewicza lub Sienkiewicza. Polską interesują się Polacy. Nasza kultura nie jest kulturą światową, co w niczym nie obniża jej wartości. Wielcy nasi autorzy, jak np. Wyspiański, znani i cenieni są tylko w Polsce.

Na polskim rynku bibliofilskim białe kruki pozostaną zdecydowanie tańsze niż na Zachodzie, ze względu na ograniczone możliwości finansowe Polaków. Zresztą, dzięki Bogu, polskie pierwodruki nie kosztują tyle co klasyka światowa – mówię to jako bibliofil. W Polsce obcojęzyczne pierwodruki lub ciekawe dzieła nadal są niedoszacowane z powodu bariery językowej. Jednak cennych książek w obcych językach w naszym kraju jest niewiele.

Jak będzie się rozwijał krajowy rynek bibliofilski? Bez względu na kryzys gospodarczy zawsze będą kupowane najlepsze polonika, np. pierwsze wydania szesnastowiecznych kronik Polski. Na ostatnich ubiegłorocznych aukcjach w listopadzie i w grudniu oferowano książki przyjęte do sprzedaży co najmniej cztery miesiące wcześniej, kiedy jeszcze kryzys ekonomiczny nie wydawał się tak groźny lub w ogóle nie brano go pod uwagę.

Dopiero tegoroczne aukcje będą testem kondycji rynku, ponieważ ze względu na kryzys niektórzy właściciele może będą musieli sprzedać białe kruki. Mody na rynku starej książki zmieniają się. Myślę, że nadszedł czas na druki z epoki Młodej Polski, pierwsze wydania np. Wyspiańskiego, Rydla i innych autorów na pewno podrożeją, bo nadal są względnie tanie.[/ramka]

W Filharmonii w Gdańsku 25 stycznia odbędzie się uroczystość przekazania przez prezydenta miasta Pawła Adamowicza zabytkowej książki astronoma Jana Heweliusza, zakupionej niedawno na aukcji w warszawskim antykwariacie Lamus dla miejscowego muzeum. To dobry pretekst do oceny kondycji rynku zabytkowej książki i perspektyw jego rozwoju w tym roku.

Na grudniowej aukcji Lamusa ([link=http://www.lamus.pl" target="_blank]www.lamus.pl[/link]) padł rekord cenowy, przełamana została pewna bariera psychologiczna. Książka gdańskiego astronoma Jana Heweliusza sprzedana została za 210 tys. zł (wyw. 120 tys. zł). Poprzedni rekord cenowy na krajowym rynku książki wynosił 140 tys. zł. Zatem cena 210 tys. wydaje się wysoka. Zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że wyjątkowo rzadką grafikę Canaletta „Widok Warszawy” z kolekcji Barbary Piaseckiej sprzedano (też w Lamusie) za „zaledwie” 120 tys. zł (wyw. 75 tys. zł).

Pozostało 89% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy