Najważniejszy jest kolor

Wojciech Łazarczyk (Ur. W 1965 r.): Malarz. Jego prace o ascetycznej formie nie mają tytułów, pozbawione są jakiejkolwiek anegdoty

Publikacja: 30.04.2009 00:50

Wojciech Łazarczyk, bez tytułu, olej, płótno, 50 x 50 cm fot. Galeria Klimy Bocheńskiej

Wojciech Łazarczyk, bez tytułu, olej, płótno, 50 x 50 cm fot. Galeria Klimy Bocheńskiej

Foto: Rzeczpospolita

Jest to czyste malarstwo o uniwersalnym przesłaniu, utrzymane w konwencji sztuki minimalistycznej. Tworzy niewiele.

Proces malowania jest u niego niezwykłe czasochłonny i długotrwały.

Głównym bohaterem jego twórczości jest kolor użyty tak, że na monochromatycznych płaszczyznach, niekiedy z barwnymi kontrastami, nie widać śladów pędzla. Artysta dąży do uzyskania idealnie gładkiej powierzchni. Czasem nakłada od kilku do kilkudziesięciu warstw farby, dzięki czemu jego obrazy strukturą przypominają aksamit.

Nieraz na gigantycznych kompozycjach pojawiają się syntetycznie ujęte znaki: linie, trójkąty, forma stożka, walca, czasem subtelnie zasygnalizowany okrąg, kształt ludzkiej głowy.

Urodził się w Białymstoku. Studiował w PWSSP w Poznaniu (1985 – 1990). Zrobił dyplom z malarstwa w pracowni prof. J. Kałuckiego oraz w pracowni rysunku prof. I. Gustowskiej. Brał udział w wielu wystawach indywidualnych i zborowych.

Od 1998 r. pracuje jako pedagog w macierzystej uczelni. Od 2003 r. prowadzi pracownię malarstwa.

Jest to czyste malarstwo o uniwersalnym przesłaniu, utrzymane w konwencji sztuki minimalistycznej. Tworzy niewiele.

Proces malowania jest u niego niezwykłe czasochłonny i długotrwały.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Ekonomia
Pracownik w centrum uwagi organizacji
Ekonomia
Korzyści dla firmy z wynajmu długoterminowego
Ekonomia
Czy sukces może uśpić czujność lidera?
Materiał Promocyjny
Porównywarka finansowa, czyli jak szybko wybrać najlepszy produkt bankowy
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Ekonomia
Świetny debiut Diagnostyki na GPW. Akcje mocno w górę
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”