Zgodnie z oczekiwaniami większości ekspertów jesień przyniosła większą chęć spółek do pozyskiwania pieniędzy z rynku pierwotnego. Sam szef warszawskiej giełdy Ludwik Sobolewski we wrześniu mówił, że spodziewa się jeszcze kilku debiutów na głównym rynku GPW do końca roku.
Natomiast liczba firm, które zadebiutowały do tej pory na głównym parkiecie (od początku roku siedem spółek), jest tylko o jeden wyższa od liczby wycofanych w tym roku firm. Na giełdzie nie są już notowane: W. Kruk, Pierwszy NFI, NFI Fortuna, Gadu-Gadu, Artman i Spray.
Spółki te zostały wycofane z giełdy w wyniku połączenia z innymi firmami lub wykupu ich akcji przez strategicznych inwestorów. I nie są ostatnimi podmiotami, które w najbliższych miesiącach z tego powodu mogą zniknąć z giełdy. Powodzeniem zakończyło się wezwanie na Bankiera czy Prospera. Ogłoszone są wezwania m.in.: na jednego z giełdowych pionierów, czyli spółkę Kable, firmę oponiarską Dębica czy ogłoszone w tym tygodniu wezwanie na HTL-Strefę.
Wycofanie dwóch kontrolowanych przez siebie firm z obrotu planuje też Polimex-Mostostal. A to nie koniec. Bo zagraniczni inwestorzy rozglądają się za kolejnymi firmami z Polski.
– Dobra sytuacja polskiej gospodarki, potwierdzana danymi dotyczącymi wzrostu gospodarczego, powoduje, że zagraniczne firmy interesują się polskimi spółkami, w tym giełdowymi – mówi Piotr Chudzik odpowiedzialny w banku inwestycyjnym Nomura za region Europy Centralnej. – W ciągu najbliższych trzech kwartałów zjawisko to może się nasilić, sami pracujemy z klientami w kilku tego typu sprawach – dodaje.