Poziom cen jest związany oczywiście z poziomem zamożności danego kraju. To nie przypadek, że najtaniej jest w krajach naszego regionu, które członkami Unii są zaledwie od kilku lat (w nienależącej do UE Macedonii poziom cen jest o ponad połowę niższy niż średnio w krajach unijnych; ale już w Albanii czy Bośni poziom cen jest minimalnie wyższy niż w należącej do UE Bułgarii).
– Zamożność polskiego społeczeństwa i wydajność pracy w Polsce jest niższa niż na Zachodzie. W krajach słabiej rozwiniętych niższe są przede wszystkim ceny usług, ale to ma wpływ również na to, ile generalnie kosztują towary – tłumaczy Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.
Porównania cen różnych kategorii towarów dostarczają jednak wielu niespodzianek. Jak się okazuje, Polsce już teraz zdarza się przekraczać unijną średnią. Tak jest na przykład w przypadku ubrań. Są one droższe niż średnio w Unii, chociaż w naszym kraju należą do towarów, które tanieją najszybciej.
[srodtytul]Tanio jak na Wyspach[/srodtytul]
Z porównania Eurostatu wynika, że jeśli chcemy zaopatrzyć się w nowe ubranie, warto wybrać się na Litwę (tam kosztują o 12 proc. mniej niż średnio w UE) albo też poprosić o przywiezienie ich kogoś wracającego z Wielkiej Brytanii, gdzie są – przeciętnie biorąc – o 17 proc. tańsze niż w Unii.
Podobnie ze sprzętem elektronicznym. U nas jego średnie ceny w ubiegłym roku minimalnie przekraczały średnią unijną. Aby zaoszczędzić przy jego zakupach niemal 17 proc. wystarczyło zrobić je... na Wyspach Brytyjskich.