Anheuser-Busch, historia firmy

Kiedy w święta w domu Augusta Buscha IV, spadkobiercy twórcy największego producenta piwa w USA, znaleziono martwą 27-letnią kobietę, jego nazwisko wróciło na pierwsze strony gazet

Publikacja: 13.01.2011 22:28

Anheuser-Busch, historia firmy

Foto: AP

Przez pokolenia Buschowie byli najbardziej znanym i jednym z najbardziej wpływowych rodów w Ameryce. Ale saga Buschów to nie tylko pasmo sukcesów. Rodzinę spotykały liczne tragedie. „Ludzie myślą – to człowiek, który ma wszystko; nazwisko Busch to najlepsza praca na świecie” – napisał w 1997 r. amerykański magazyn „Fortune” o Auguście Buschu IV. W historię producenta piwa Anheuser-Busch wpisana jest saga dwóch rodzin połączonych małżeństwem.

Urodzony w Niemczech Adolphus Busch, drugi najmłodszy z 22 dzieci, mając 18 lat, wyemigrował w 1857 r. do Stanów Zjednoczonych. Tam wpadł na pomysł stworzenia piwa. Kiedy w 1861 r. ożenił się w St. Louis z Lilly Anheuser, zaczął pracę w browarze jej ojca, Ebharta. Ten znany producent mydła w 1860 r. przejął produkującą piwo firmę Browar Bawarski i nazwał ją E. Anheuser Brewery.

Adolphus, który w 1865 r. został równorzędnym partnerem (firmę przemianowano na Anheuser-Busch), stał się lokomotywą sukcesu browaru. Pod jego kierownictwem firma stała się największym w Ameryce producentem piwa.

Adolphus Busch nazywany jest Henrym Fordem branży piwowarskiej. To on jako pierwszy zaczął produkować piwo pasteryzowane, które dzięki temu dłużej pozostawało świeże. Był też jednym z pionierów butelkowania piwa.

Kolejną innowacją była inwestycja w sieć wagonów towarowych ze specjalnymi chłodziarniami, które umożliwiały dostarczanie piwa na teren całych Stanów. Dzięki temu lokalny browar wyrósł na krajowego producenta.

W 1876 r. na rynek wszedł Budweiser (do jego wyrobu używa się także ryżu) – pierwsza w Ameryce narodowa marka piwa, która stała się główną marką firmy. W 1901 roku sprzedaż przekroczyła milion baryłek.

Adolphus Busch był nie tylko znakomitym przedsiębiorcą, ale przede wszystkim mistrzem sprzedaży. Miał także ogromne wpływy polityczne. Wielu lokalnych polityków zawdzięczało mu karierę. Kiedy Adolphus się przeziębił, nie zdążył jeszcze kichnąć, a już dostawał kartki z życzeniami zdrowia od tuzina różnych organizacji.

Jego pogrzeb był jedyny w historii.

6 tys. pracowników szło za karawaną złożoną z 25 samochodów. Cesarz Niemiec wysłał swojego przedstawiciela, a prezydent Stanów Zjednoczonych – kondolencje. Całe St. Louis pogrążyło się w żałobie.

[srodtytul]Być numerem 1[/srodtytul]

W 1913 r. firmę po nim przejął najstarszy z 13 dzieci, 47-letni August A. Busch senior. Wówczas produkcja sięgała już 1,5 mln baryłek rocznie. Na okres jego kierowania firmą przypadły trudne czasy – I wojna światowa, a następnie zabójcza dla wielu producentów napojów alkoholowych, trwająca niemal 14 lat, prohibicja w Stanach Zjednoczonych.

Podczas gdy wiele browarów zostało zamkniętych, Anheuser-Busch kontynuował produkcję, tyle tylko, że oficjalnie była to produkcja piwa bezalkoholowego Bevo. Według Petera Hernona i Terry’ego Ganeya, autorów nieautoryzowanej biografii dynastii Anheuser-Busch, jego syn August A. „Gussie” Busch Jr. miał później powiedzieć: „Firma przetrwała jako największy nielegalny producent i dostawca alkoholu w Stanach Zjednoczonych”.

Kontynuacja produkcji pozwoliła Buschom na wykorzystywanie większości mocy przerobowych, dzięki czemu po zakończeniu prohibicji warzenie ruszyło pełną parą i firma zostawiła innych producentów daleko w tyle. – Piwo zostało podane – oświadczył wówczas „Gussie”.

Kiedy w 1934 r. August A. Busch senior popełnił samobójstwo, kierownictwo w przedsiębiorstwie przejął jego najstarszy syn Adolphus Busch III. Po jego śmierci w 1946 r. funkcję tę przejął jego młodszy brat „Gussie”. Firma była wówczas na czwartym miejscu w USA – produkowała 3 mln baryłek piwa rocznie.

„Gussie” otworzył w 1951 r. kolejny browar w Newark, a następnie stworzył krajową sieć dziesięciu browarów (obecnie jest ich 12). W 1953 r. produkcja sięgnęła rekordowego poziomu 6,7 mln baryłek. Cztery lata później firma przegoniła największego konkurenta, Joseph Schlitz Brewing Co. na dobre, stając się browarem nr 1 w Ameryce. Jak powiadał „Gussie”, „bycie drugim nic nie znaczy”.

W 1977 r. (roczna sprzedaż przekraczała 34 mln baryłek) jego miejsce zajął jego najstarszy syn August Busch III, nazywany Auggie. O ile jego ojciec uczynił z Anheuser-Busch numer 1 w Ameryce, o tyle marzeniem Auggiego było być numerem 1 na świecie. „Będziemy światowym producentem piwa” – zapowiedział udziałowcom Busch III.

W 1980 r. wprowadził firmę na giełdę. Anheuser-Busch zwiększył produkcję z 50 mln baryłek w 1980 r. do 87 mln w 1992 r., co przewyższało łączną produkcję jego czterech głównych konkurentów.

Zaczął też inwestować w zagraniczne spółki. W 1993 r. kupił udziały w meksykańskim producencie piwa Corona Grupo Modelo. W 1995 r. Anheuser-Busch kupił też większość udziałów w chińskim browarze Wuhan. O ile jednak jego strategia twardej ręki i zwalczania wrogów sprawdzała się na rynku krajowym, o tyle na międzynarodowym niekoniecznie. Przykładowo – Grupo Modelo traktował raczej jak rywala aniżeli partnera.

[srodtytul]Czasy Czwartego[/srodtytul]

Kiedy w 2006 r. miejsce Auggiego zajął August Busch IV (zwany Czwartym), w rękach rodziny pozostało 4,5 proc. akcji firmy. Miała ona wtedy połowę amerykańskiego rynku piwa, głównie dzięki dwóm flagowym markom: Budweiser i Bud Light.

Mimo że jako najstarszy syn Augusta Buscha III od dziecka (zgodnie z rodzinną tradycją w dniu narodzin podano mu odrobinę budweisera do wypicia) był przygotowywany do przejęcia kierownictwa w firmie, obawiano się tego kroku. Bo Czwarty znany był jako imprezowicz.

Nie stronił ani od alkoholu, ani od narkotyków. Będąc studentem uniwersytetu w Arizonie, rozbił samochód, a jadąca z nim 22-letnia Michele Fredrick została znaleziona martwa. Busch, do którego policja dotarła sześć godzin po wypadku, twierdził, że miał amnezję. To nie pierwszy taki przypadek w rodzinie. W 1976 r. Peter Busch, syn Augusta Buscha Jr., postrzelił śmiertelnie kolegę.

– Członkowie zarządu powiedzieli Czwartemu, że jeżeli w ogóle myśli o tym, żeby stanąć na czele firmy, to musi się uspokoić – tłumaczy „Rz” Terry Ganey, współautor nieautoryzowanej biografii dynastii Anheuser-Busch.

Według Caroline S. Levy, analityka z UBS Warburga, w tamtym okresie Czwarty był takim czarnym koniem. – Wall Street nie wiedziała, jak bardzo jest inteligentny, jak dobrym jest liderem. Nie była to sprawdzona osoba – powiedziała.

– August Busch III miał reputację bardzo surowego, twardego szefa, który przykręca śrubę podwładnym i kładzie nacisk na wyniki. Taki sam rodzaj presji wywierał na swojego syna Augusta Buscha IV – mówi „Rz” Ganey. – Kiedy kierownictwo w firmie przejął August Busch IV, zdobył reputację kogoś nie tak ostrego jak ojciec, kogoś, z kim można było się dogadać.

[srodtytul]Wielka fuzja[/srodtytul]

Tymczasem od pewnego czasu belgijski koncern InBevs starał się o wrogie przejęcie Anheuser-Busch. W końcu na mocy porozumienia z lipca 2008 roku InBev kupił Anheuser-Busch Co. za 52 mld dol., czyli 70 dol. za akcję, i zgodził się zmienić nazwę na Anheuser-Busch InBev.

W wyniku sfinalizowanego w listopadzie 2008 roku połączenia powstał największy na świecie browar o rocznych przychodach przekraczających 39 mld dol. (w 2008 r.) i producent co czwartej butelki piwa na świecie. Mimo że była to największa w historii branży piwowarskiej i trzecia co do wielkości zagraniczna inwestycja w USA, miała w Stanach wielu przeciwników. Nawet Barack Obama, będący wówczas kandydatem na prezydenta, stwierdził, że przejęcie przez obcy kapitał Anheuser-Busch będzie wstydem.

Także wielu zwykłych Amerykanów winiło wtedy Czwartego, że wybrał pieniądze zamiast tradycji. Ale rzeczywistość wyglądała nieco inaczej.

– Anheuser-Busch był znany jako „tłusta” firma. Taka, w której wydawano bardzo dużo pieniędzy i która mogłaby przynosić dużo większe zyski akcjonariuszom, gdyby była inaczej zarządzana – tłumaczy w rozmowie z „Rz” powody decyzji zarządu Ganey.

– Zarząd zgodził się na sprzedaż, bo oznaczała ona ogromne zyski dla akcjonariuszy. August Busch IV próbował zachować firmę, wprowadzając w niej własny plan oszczędnościowy. Ale w końcu zarząd przyjął ofertę InBev. Jak mówią jego znajomi, Czwarty był bardzo tym rozczarowany.

– Mimo że firma została przejęta za rządów Augusta Buscha IV, wiele osób uważa, że winę za to ponosi jego ojciec August Busch III. Zawiódł, bo stał się zbyt konserwatywny, kiedy firma powinna była się rozwijać, aby zdobyć globalny rynek – mówi „Rz” Ganey.

Koszty fuzji odbiły się na wynikach finansowych połączonego koncernu. Jak donosiła BBC, Anheuser-Busch InBev od października do grudnia 2008 r. zarobił tylko 49 mln euro (rok wcześniej zysk wyniósł 900 mln euro). Było to wynikiem m.in. sfinalizowania fuzji i płacenia odpraw 2400 zwolnionym pracownikom.

Sytuacja poprawiła się w 2010 r. W IV kwartale zysk Anheuser-Busch InBev rósł jeszcze szybciej niż w III. Głównie dzięki gwałtownemu wzrostowi spożycia piwa w Brazylii, Chinach i Rosji. Firma także zmniejszyła koszty, m.in. marketingu.

Mimo że Busch pozostał w jej zarządzie z miesięczną pensją 120 tys. dol., przestał mieć znaczący wpływ na jej funkcjonowanie.

– Ta firma była całym jego życiem. Kochał piwo. Wydawało mu się, że to będzie do końca jego życiem i nagle się skończyło. Myślę, że nadal stara się wymyślić, co będzie dalej robił – mówiła była żona Czwartego Kathryn Thatcher.

Tymczasem August Busch IV wbrew swojej woli wrócił na pierwsze strony gazet. Wszystko za sprawą jego 27-letniej przyjaciółki, której ciało policja znalazła w święta w jego domu. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną zgonu, wykaże to dopiero sekcja zwłok. Policja podejrzewa, że kobieta mogła przedawkować pigułki nasenne.

Przez pokolenia Buschowie byli najbardziej znanym i jednym z najbardziej wpływowych rodów w Ameryce. Ale saga Buschów to nie tylko pasmo sukcesów. Rodzinę spotykały liczne tragedie. „Ludzie myślą – to człowiek, który ma wszystko; nazwisko Busch to najlepsza praca na świecie” – napisał w 1997 r. amerykański magazyn „Fortune” o Auguście Buschu IV. W historię producenta piwa Anheuser-Busch wpisana jest saga dwóch rodzin połączonych małżeństwem.

Pozostało 95% artykułu
Ekonomia
Witold M. Orłowski: Słodkie kłamstewka
Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?