Jakie prognozy dla gospodarki

Alfred Bieć - Ekonomiści korporacyjni, przewidując poziom wzrost PKB Polski, często patrzą przez pryzmat interesów swojej firmy

Publikacja: 13.01.2011 22:07

Red

Kiedy wsłuchać się w światowe opinie o polskiej gospodarce, to są one pozytywne. Podróżując po Polsce, widać ruch w gospodarce, widać wielki plac budowy. Wydawać by się mogło, że nic nie zagrozi dalszemu wzrostowi gospodarczemu Polski.

Tymczasem „Rz” opublikowała pod koniec grudnia prognozy ekonomistów, głównie ekonomistów bankowych, dotyczące polskiego PKB na 2011 rok. Analitycy prognozują wzrost średnio o 3,8 proc. Jest to bardzo dziwny wynik, jeśli obecnie wzrost PKB dla 2010 roku przewidywany jest w przedziale 3,5 – 4 proc.

?

Co musi się stać w gospodarce lub jej otoczeniu, żeby spowolniła w 2011 roku? Co powoduje, że ekonomiści korporacyjni są tak pesymistyczni w prognozach? Co widzą w 2011 roku, czego nie widzą inne ośrodki prognostyczne?

Na przykład NBP prognozował już w połowie 2010 roku wzrost PKB Polski w 2011 r. o 4,6 proc., a zwykle konserwatywna w swych przewidywaniach Komisja Europejska przewidywała dla naszego kraju pod koniec 2010 roku 3,9-proc. wzrost PKB w 2011 r. Wyjątkiem pośród ważnych źródeł prognostycznych jest tu 3,5-proc. prognoza rządowa z ustawy budżetowej na 2011 r.

Jeśli można zrozumieć i da się wytłumaczyć wyjątkowy konserwatyzm prognozy rządowej tym, że chodzi tu o ograniczanie nadmiernego zadłużenia państwa, to nie jest jasne, czym się kierują ekonomiści korporacyjni. Większość z nich jako uzasadnienie niskich prognoz PKB wskazuje, że brak jest wzrostu wydatków inwestycyjnych i to będzie ciążyć gospodarce w 2011 roku, lub mówi, że brak jest reform gospodarczych, i to spowoduje spowolnienie.

Ale ani niskie przeszłe i obecne wydatki inwestycyjne, ani brak reform nie spowolnią wzrostu PKB, bo o jego tempie zdecyduje to, co się dzieje obecnie w gospodarce i jej otoczeniu. A sprzedaż w gospodarce rośnie i w otoczeniu koniunktura rośnie. Tłumaczenie przyszłego słabego wzrostu PKB przeszłymi i obecnymi niskimi nakładami inwestycyjnymi nie jest dobrym tłumaczeniem. To jest patrzenie techniczne, a nie dynamiczne, i w przeszłość, i w przyszłość.

?

Wiadomo, że kryzys przyniósł spadek wykorzystania mocy produkcyjnych. Dla przykładu na początku 2008 roku wykorzystanie mocy w polskiej gospodarce wynosiło 80 proc., a w II kwartale 2009 roku już tylko 69 proc.

W tej sytuacji nikt rozsądny nie będzie oczekiwał od przedsiębiorców wzrostu wydatków inwestycyjnych, skoro mają oni wolne moce produkcyjne. Przecież mogą zwiększać sprzedaż, nie zwiększając wydatków inwestycyjnych.

W związku z tym niezrozumiały jest ten chór oczekujący wzrostu wydatków inwestycyjnych. One zaczną wzrastać, jeśli wyczerpane zostaną obecnie niewykorzystane moce produkcyjne. I wzrost będzie gwałtowny, co jest zgodne z naturą tej kategorii ekonomicznej. Ten gwałtowny wzrost inwestycji przyczyni się do widocznego przyspieszenia wzrostu PKB.

?

Drugi argument za niskimi prognozami PKB na 2011 r. to brak reform. Jakich reform? Jakie reformy miałyby przyspieszyć wzrost gospodarczy jeszcze w 2011 r.? Jakie zmiany są potrzebne, by nastąpił wyraźny wzrost PKB w przyszłym roku? Niestety, tu nic nie usłyszymy poza ogólnym narzekaniem.

Są oczywiście sprawy do załatwienia: niewydolne sądownictwo, służba zdrowia, system emerytalny, zadłużenie budżetu państwa, biurokracja i wiele innych. Chociaż zadłużenie państwa jest obecnie bardzo poważnym problemem, to cokolwiek by zrobić w tym obszarze i innych wymienionych, nie będzie to miało wpływu na wzrost gospodarczy w 2011 roku. Jest on związany z popytem, a ten w krótkim okresie nie zależy od reform, jakiekolwiek one by były.

Jest jeszcze jeden argument, który ekonomiści ci mogą brać pod uwagę – bankructwo któregoś z dużych krajów strefy euro. Ale jeśli tak, to prognozy PKB na 2011 rok nie powinny wynosić 3,8 proc. Powinny znaleźć się w przedziale 0 – 2 proc., w zależności od tego, jak głębokie byłoby załamanie.

Zatem skoro to nie niskie przeszłe i obecne wydatki inwestycyjne, nie brak reform i nie groźba bankructwa któregoś kraju strefy euro ściągają w dół prognozy PKB ekonomistów korporacyjnych, to co jest tego przyczyną? Przyczyną są interesy. Chociaż nie zawsze każdą prognozę korporacyjną można wytłumaczyć tym samym motywem i tym samym mechanizmem, to w większości przypadków powody są następujące: ekonomista korporacyjny jest uwarunkowany wewnętrznie, w korporacji, na dwa sposoby.

Pierwsze uwarunkowanie wynika z jego pozycji w korporacji. Jeśli jest ona słaba, to nie będzie on miał siły i odwagi, by głosić oceny odbiegające znacząco od tego, co głoszą uznane ośrodki.

Tu ośrodkami odniesienia będą prognozy Ministerstwa Finansów lub NBP oraz tzw. konsensus rynkowy. Zawsze będzie on szukał oparcia w prognozie jednego lub drugiego ośrodka lub, jeśli tak będzie mu wygodniej, odwoła się do stada, czyli do konsensusu rynkowego. W przypadku błędu prognozy będzie się mógł tłumaczyć, że przecież tak ważne ośrodki lub stado (konsensus rynkowy) też się pomyliły.

Jeśli jego pozycja w korporacji jest silna, to pozwoli sobie na wyraźniejsze odchylenia od tego, co głoszą ośrodki odniesienia. Ale tu dochodzi drugie uwarunkowanie wynikające z procesu planowania w korporacji.

Wiadomo, że korporacje w dużym stopniu dostosowują swoje plany sprzedażowe i planowany wynik finansowy do koniunktury gospodarczej. Lepsza koniunktura – w planie finansowym i sprzedażowym korporacji powinien pokazać się lepszy wynik na koniec roku i na odwrót: słabsza koniunktura – planuje się gorszy wynik finansowy korporacji.

Ekonomista korporacyjny wie o tym i woli nie narażać się kolegom w pracy, dlatego planuje zmiany w otoczeniu makroekonomicznym bardzo konserwatywnie. Jeśli w wyniku nadmiernie niskiej prognozy makroekonomicznej i zbudowanych na jej podstawie konserwatywnych planów korporacji dotyczących wyników finansowych z jednej strony oraz zrealizowania się w rzeczywistości znacznie lepszych rezultatów makroekonomicznych i przy tym przekroczenia planów sprzedażowych i finansowych ludzie w korporacji dostaną premie – to to jest to, o co szła gra.

Jednak premie w korporacji dostaje się za przekroczenie planowanych wyników. Jeśli zatem na skutek zaprojektowania zbyt optymistycznej prognozy makroekonomicznej przez ekonomistę korporacyjnego plany finansowe w korporacji zostaną nadmiernie napięte, to trudno będzie o przekroczenie planów i o premie.

A to, że się karmi rynek interesownymi prognozami, to już inna historia.

[i]Autor jest ekonomistą SGH i firmy analitycznej Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC)[/i]

Kiedy wsłuchać się w światowe opinie o polskiej gospodarce, to są one pozytywne. Podróżując po Polsce, widać ruch w gospodarce, widać wielki plac budowy. Wydawać by się mogło, że nic nie zagrozi dalszemu wzrostowi gospodarczemu Polski.

Tymczasem „Rz” opublikowała pod koniec grudnia prognozy ekonomistów, głównie ekonomistów bankowych, dotyczące polskiego PKB na 2011 rok. Analitycy prognozują wzrost średnio o 3,8 proc. Jest to bardzo dziwny wynik, jeśli obecnie wzrost PKB dla 2010 roku przewidywany jest w przedziale 3,5 – 4 proc.

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy