Wczoraj Narodowy Bank Szwajcarii nieoczekiwanie ogłosił, że minimalny kurs wymiany krajowej waluty na euro wynosić będzie 1,20 franka, deklarując gotowość nabywania każdej ilości obcych walut w celu obrony tego poziomu. Zdaniem analityków posunięcie Szwajcarów to „próba wytrzymałości", która ma pozbawić szwajcarski pieniądz statusu „bezpiecznej przystani".
- Posunięcie to przyniesie efekt na jakiś czas, ale ostatecznie rynek będzie miał więcej pieniędzy niż Narodowy Bank Szwajcarii – powiedział portalowi CNBC.com Rogers, który w przeszłości wspólnie z Georgiem Sorosem założył fundusz inwestycyjny Quantum Fund. Jego zdaniem szwajcarski bank centralny może ponieść duże straty kupując duże ilości zagranicznych walut, które ostatecznie będzie musiał sprzedawać poniżej kosztów nabycia. Z drugiej strony może doprowadzić do całkowitej deprecjacji franka, próbując utrzymać konkurencyjność szwajcarskiej gospodarki. Doprowadziłoby to do upadku krajowy system bankowy, stanowiący tradycyjnie jeden z podstawowych jej działów.
- Tak więc jest to ogromny błąd Szwajcarii, gdyż ucierpią w ten czy inny sposób – dodał.
Posunięcie szwajcarskiego banku wstrząsnęło rynkami. Amerykański dolar i euro gwałtownie umocniły się w stosunku do franka. Analitycy zaczęli rozglądać się za kolejną walutą mogącą zyskać status „bezpiecznej przystani". Zdaniem Rogersa najlepszym kandydatem jest chiński yuan. W jego przekonaniu krótkoterminowo rolę tę może odgrywać także amerykański dolar. Będzie jednak absolutnie najgorszą walutą w długim terminie. Inwestor często krytykuje amerykański bank centralny Fed za osłabianie dolara przez dodruk pieniądza w celu pobudzenia gospodarki.