Wierni fani z wypiekami na twarzach czekali we wtorek wieczorem na długo zapowiadaną premierę kolejnego iPhone'a, który – jak się właśnie okazało – był ostatnim smartfonem Apple'a ery Steve'a Jobsa. Miał to być model o symbolu 5, a tymczasem Tim Cook pokazał iPhone'a 4S, będącego po prostu starą dobrą „czwórką" po liftingu. To rozczarowało inwestorów: kurs akcji Apple'a w ciągu kilkunastu minut od ogłoszenia tej informacji spadł o 4 proc.
Nowy smartfon z logo jabłuszka wygląda identycznie jak poprzedni model, ale wewnątrz jest poprawiony wszędzie tam, gdzie w poprzedniej wersji widniały jakieś niedociągnięcia. Przede wszystkim, Apple zapewnia, że wyeliminował wreszcie problem urywania się sygnału i szwankującej anteny, tak więc telefon będzie lepiej sobie radził z zasięgiem sieci. iPhone 4 S ma mieć też dwukrotnie szybszy procesor niż jego poprzednik. Pozwoli to aż na siedmiokrotne przyspieszenie grafiki, przydatne zwłaszcza amatorom gier. Producent zapowiada też przyspieszenie przesyłania danych do 14,4 Mbit/s, podczas gdy iPhone 4 oferuje prędkość 7,2 Mbit/s. Telefon został wyposażony w lepszy, szybciej reagujący na polecenia aparat fotograficzny o matrycy 8 megapikseli, co oznacza, że i pod tym względem Apple wreszcie zaczyna się mierzyć z konkurencją. Urządzenie wytrzyma na jednej baterii do 10 godzin oglądania filmów i do 14 godzin rozmowy – w to już naprawdę trudno uwierzyć, ale dajmy temu urządzeniu kredyt zaufania.
Nowa wersja iPhone'a umożliwi korzystanie z aplikacji iCloud, czyli z chmury informatycznej, pozwalającej na synchronizację ze sobą wszystkich posiadanych urządzeń Apple'a i korzystanie na nich np. z muzyki pobranej z iTunes. Każdy użytkownik iPhone'a 4S otrzyma od Apple'a darmowe 5 GB przestrzeni na przechowywanie danych. To jednak może się okazać za mało, by stworzyć w chmurze kopię zapasową telefonu, a za dodatkową przestrzeń trzeba będzie zapłacić. Zapłacimy też za możliwość korzystania z własnej kolekcji muzyki na kilku urządzeniach w ramach usługi iTunes Match. Tak więc, aby w pełni skorzystać z zaoferowanych właśnie przez Apple'a udogodnień, będziemy musieli na to wydać dodatkowych kilkadziesiąt dolarów. Trzeba przyznać, że ta firma ma talent do zarabiania na dodatkowych usługach.
Ale co tak naprawdę w iPhonie 4S rozczarowuje? Przecież to bardzo dobry, solidny telefon, który nauczył się wiele na błędach poprzedników.
Rozczarowuje to, że nowy telefon nie jest iPhonem 5, na którego wszyscy czekali. No i to, że znów Polska nie znalazła się wśród krajów priorytetowych dla Apple'a: premiera nowego telefonu odbędzie się u nas na szarym końcu tego roku, na długo po udostępnieniu urządzenia w 29 innych państwach, wśród których znalazły się m.in. Czechy i Estonia.