Dla­te­go gra­cze od ra­na chęt­nie ku­po­wa­li wspól­ną wa­lu­tę, któ­ra zy­ski­wa­ła do do­la­ra ame­ry­kań­skie­go. W ślad za eu­ro na war­to­ści zy­ski­wał też zło­ty.

No­to­wa­nia na ryn­ku wa­lu­to­wym roz­po­czę­ły się na po­zio­mach zbli­żo­nych do po­nie­dział­ko­wych za­mknięć. Eu­ro kosz­to­wa­ło 4,48 zł, do­lar nie­speł­na 3,45 zł, a frank 3,68 zł. Ko­lej­ne go­dzi­ny upły­nę­ły jed­nak pod zna­kiem sys­te­ma­tycz­ne­go wzmac­nia­nia się na­sze­go pie­nią­dza, któ­ry zy­ski­wał do wszyst­kich naj­wa­żniej­szych wa­lut, przede wszyst­kim do­la­ra.

Wie­czo­rem za eu­ro pła­co­no w War­sza­wie 4,45 zł, czy­li 0,7 proc. mniej niż dzień wcze­śniej i naj­mniej od dwóch ty­go­dni. Kurs do­la­ra spadł o po­nad 1,1 proc., do 3,4 zł, a fran­ka o 0,5 proc., do 3,66 zł.

Po­zy­tyw­ne na­stro­je pa­no­wa­ły też wczo­raj na ryn­ku dłu­gu. Opro­cen­to­wa­nie ob­li­ga­cji dzie­się­cio­let­nich ob­ni­ży­ło się do 5,87 proc. z 5,91 proc., a pię­cio­let­nich do 5,33 proc. z 5,35 proc. In­we­sto­rzy na­by­wa­li też pa­pie­ry o krót­szym ter­mi­nie. Ren­tow­ność dwu­la­tek spa­dła do 4,88 proc. z 4,89 proc.