Już na starcie nasz pieniądz tracił po jednym groszu do najważniejszych walut. Euro kosztowało rano prawie 4,14 zł, dolar nieco ponad 3,13 zł, a frank 3,43 zł. W kolejnych godzinach złoty nadal taniał na fali pogłosek, że inwestorzy prywatni nie będą chcieli zamienić wierzytelności na nowe greckie obligacje, co przekreśli misternie budowany plan ratowania tego państwa. Jego bankructwo uderzyłoby w całą strefę euro, a rykoszetem również w Polskę.
Inwestorzy zareagowali na te doniesienia wyprzedażą euro (mocno traciło do dolara), które pociągnęło za sobą również złotego. Wieczorem dolar amerykański kosztował w Warszawie 1,9 proc. więcej niż dzień wcześniej, czyli 3,18 zł. Euro i szwajcarski frank podrożały po ok. 1 proc. do odpowiednio: 4,17 zł i 3,46 zł.
Równie chętnie inwestorzy pozbywali się we wtorek polskich obligacji. Ich ceny gwałtownie spadały. W przypadku dziesięciolatek korekta była największa od początku grudnia. Wieczorem ich oprocentowanie wynosiło 5,49 proc. Rentowność pięciolatek wzrosła do 4,95 proc., dwulatek – do 4,69 proc.