Polska dystansuje konkurentów z Europy Środkowo-Wschodniej w przyciąganiu bezpośrednich inwestycji zagranicznych. W ubiegłym roku odnotowaliśmy wyjątkowo duży, bo 65-procentowy, wzrost napływu zagranicznego kapitału.
– To jeden z największych wzrostów na świecie – podkreśla prof. Zbigniew Zimny, ekspert ONZ ds. inwestycji zagranicznych. Napłynęło do nas 15 mld dolarów. To prawie trzy razy więcej niż do Czech i ponad trzy razy więcej niż na Węgry. W tym roku wartość nowych inwestycji może być podobna. Jednak w globalnym rankingu najważniejszych lokalizacji pod nowe przedsięwzięcia dla międzynarodowych koncernów spadliśmy na 14. miejsce z bardzo wysokiego szóstego miejsca w roku ubiegłym.
Wczoraj swój doroczny raport podsumowujący inwestycje zagraniczne na świecie w 2011 roku przedstawiła ONZ-owska agenda ds. handlu i rozwoju UNCTAD. Za czołową lokalizację pod zagraniczne inwestycje w latach 2012–2014 uznano Chiny. Na drugim miejscu znalazły się Stany Zjednoczone, na trzecim Indie. Pozycje czołowej trójki nie zmieniły się w stosunku do ubiegłego roku. Polskę, zaliczaną przez UNCTAD do grupy krajów rozwiniętych, sklasyfikowano na tym samym miejscu co Holandię i Afrykę Południową. W pierwszej dwudziestce zabrakło Czech, Słowacji i Węgier. Wyprzedziliśmy Koreę Południową, Szwecję, Francję oraz Włochy.
UNCTAD prognozuje, że tegoroczny globalny napływ inwestycji sięgnie 1,6 bln dol. W roku przyszłym ma wzrosnąć do 1,8 bln dol., a w roku 2014 do 1,9 bln dol. Jest jednak warunek: inwestycje będą rosnąć, jeśli świat uniknie spowodowanej kryzysem recesji.
Na świecie rośnie znaczenie inwestycji w przemysł wydobywczy. W ub. roku były one warte 200 mld dol. (14 proc. udziału we wszystkich inwestycjach zagranicznych), rok wcześniej – 140 mld dol. (11 proc.). Spada zarazem udział sektora przetwórczego, choć wartościowo jest największy (660 mld dol. w roku 2011). Dotychczasowy udział utrzymują usługi. W całości inwestycji wciąż przeważają nowe przedsięwzięcia, ale od roku 2009 rośnie wartość fuzji i przejęć.