– Na pewno nie będziemy oszczędzać na smartfonach: ich sprzedaży i subsydiach. Widzimy dalsze możliwości redukcji kosztów w realizacji umowy społecznej, konsultingu, sponsoringu (choć pozostaniemy przy piłce nożnej), marketingu. Do tego dochodzą inne drobne pozycje, jak urlopy, ale ponieważ jest ich wiele ich koszty idą w miliony – mówił wczoraj dziennikarzom Maciej Witucki, prezes Telekomunikacji Polskiej.
Zarząd TP obiecał w środę oszczędności inwestorom i analitykom po tym, jak opublikowane wczoraj wyniki za II?kwartał okazały się niższe od oczekiwanych przez biura maklerskie.
Wprawdzie przychody grupy TP okazały się wyższe od prognozowanych (wyniosły 3,669 mld zł), ale EBITDA?i zysk netto rynek rozczarowały. Wynik netto zamknął się kwotą 255 mln zł, podczas gdy analitycy sądzili, że będzie wyższy od 300 mln zł. Jeden ze wskaźników prognozowanych przez zarząd – marża EBITDA, czyli relacja zysku operacyjnego powiększonego o amortyzację do przychodów – znalazła się niebezpiecznie blisko dolnej granicy prognozowanych widełek. Jej wartość wyniosła 35,3 proc.
Nie dramat, ale jest światełko
– Nie ma dramatu z marżą EBITDA, ale zapala się pomarańczowe światełko. Poza tym, wszystko co przytniemy dziś, będzie procentowało w przyszłości – mówił Witucki. Nie zdradził dokładnie, jakiego rzędu cięcia są celem zarządu.