Z rodzimego podwórka najważniejszą informacją był spadek inflacji w kwietniu do ledwie 0,8 proc. (w stosunku rocznym). To oznacza, że ceny w Polsce rosły najwolniej od 2006 r., co powinno być dla Rady Polityki Pieniężnej koronnym argumentem przemawiającym za kolejnym cięciem stóp procentowych.
Duży wpływ na zachowanie złotego na wczorajszej sesji miała przecena euro wobec dolara w reakcji na słabsze od prognozowanych dane o unijnym PKB w I?kwartale. Kurs EUR/USD po południu spadał o ponad 0,5 proc., poniżej 1,29.
W Warszawie przed zamknięciem za dolara amerykańskiego płacono już ponad 3,25 zł, czyli o 1,3 proc. więcej niż we wtorek. Euro drożało o 0,5 proc., przekraczając znacznie 4,18 zł. Szwajcarski frank kosztował ponad 3,36 zł, czyli przeszło 0,8 proc. więcej niż dzień wcześniej.
Sprzedający rozdawali również karty na rynku międzybankowym. Ceny polskich obligacji malały. Oprocentowanie papierów dziesięcioletnich wzrosło (czwarty raz z rzędu) do 3,23 proc., pięcioletnich do 2,7 proc., a dwuletnich do 2,48 proc.