Jeszcze w środę rano wydawało się, że trwające od dwóch dni mocne spadki naszego pieniądza zostaną powstrzymane. Druga część notowań przyniosła jednak powrót wyprzedaży, która została wyhamowana dopiero późnym popołudniem.
Wówczas za euro należało już jednak płacić prawie 4,28 zł, czyli 0,7 proc. drożej niż we wtorek. W ciągu dnia kurs sięgał jednak nawet ponad 4,29 zł, czyli był najwyższy w tym miesiącu. Jeszcze większym zainteresowaniem, podobnie zresztą jak dzień wcześniej, cieszył się szwajcarski frank. Jego kurs zwyżkował o 0,8 proc., do 3,48 zł, najwyższego poziomu od ponad miesiąca. Szczególnie dużym wzięciem cieszył się amerykański dolar, który podrożał o 1,2 proc., do 3,21 zł.
Kiepsko prezentowały się też wczoraj polskie papiery dłużne. Podaż sprawiła, że ich ceny spadały. Rentowność obligacji dziesięcioletnich wzrosła do 4,47 proc. z 4,4 proc. we wtorek. W przypadku pięciolatek wynosiła już ponad 3,85 proc. wobec 3,77 proc. poprzedniego dnia, a dwulatek 3,08 proc. (3,04 proc.).