W marcu 2020 r., gdy obowiązujące wcześniej w Chinach antyepidemiczne ograniczenia aktywności ekonomicznej zaczęły być wprowadzane niemal na całym świecie, produkcja sprzedana przemysłu w Polsce zmalała o 2,5 proc. rok do roku. To sprawiło, że w marcu br. baza do porównań produkcji rok do roku była niska. W związku z tym ankietowani przez „Rzeczpospolitą” ekonomiści spodziewali się przeciętnie jej zwyżki o 12,6 proc. rok do roku, po wzroście o 2,7 proc w lutym. Najwięksi optymiści liczyli się z odbiciem o 16,1 proc. rok do roku.
Niska baza odniesienia sprawi, że jeszcze większą zwyżkę produkcji przyniesie kwiecień. Rok temu w tym miesiącu aktywność w przemyśle załamała się o około 25 proc. rok do roku. Dzięki temu w kwietniu br. może się odbić nawet o 40 proc. rok do roku.
Solidnej zwyżce produkcji w marcu sprzyjał dodatkowo korzystny układ kalendarza: miniony miesiąc liczył o jeden dzień roboczy więcej niż marzec 2020 r. Ale nawet po oczyszczeniu danych z wpływu czynników sezonowych, produkcja sprzedana polskiego przemysłu zwiększyła się w marcu o 15,7 proc. rok do roku, najbardziej od co najmniej 2008 r., po 4,5 proc. w lutym. W stosunku do lutego tak liczona produkcja wzrosła o 2,3 proc., najbardziej od lipca 2020 r., gdy gospodarka wychodziła jeszcze z wiosennego zastoju.
O tym, że za silnym wzrostem produkcji w marcu stoją nie tylko czynniki o charakterze statystycznym, ale też dobra koniunktura w tym sektorze, świadczyć może to, że łącznie w I kwartale br. jego sprzedaż wzrosłą o 7,9 proc. rok do roku. W tym przypadkiem punktem odniesienia są też dwa pierwsze miesiące 2020 r., gdy pandemia nie miała jeszcze silnego wpływu na polski przemysł. Ekonomiści z banku Pekao wyliczyli, że już w marcu produkcja w Polsce znalazła się wyżej, niż można było oczekiwać, gdyby utrzymywał się trend sprzed pandemii.