Po dwunastu miesiącach hamowania ceny w lipcu wzrosły rok do roku i to aż o 1,1 proc. Jeszcze w czerwcu inflacja była na rekordowo niskim poziomie i wyniosła 0,2 proc. Ekonomiści spodziewali się, że wzrost cen w lipcu przyspieszył, ale aż tak duży skok to niespodzianka.
Zaskoczył przede wszystkim silny, blisko 50-proc., wzrost opłat za wywóz śmieci, co doprowadziło do podwyżki kosztów użytkowania mieszkań. To efekt nowych przepisów, które obowiązują w gminach od lipca. Mocniej wzrosły też ceny żywności (o 2,7 proc. rok do roku w lipcu wobec 0,8 proc. w czerwcu). Przykładowo warzywa potaniały sezonowo tylko o 4 proc., podczas gdy przed rokiem ich ceny spadły o ponad 19 proc. W następnych miesiącach możemy zobaczyć kolejne wzrosty inflacji, bo zdaniem ekonomistów „efekt śmieci" jeszcze nie wygasł (niektóre miasta dopiero wprowadzają nowe przepisy).
- Zaskoczenie w górę w lipcu oznacza, że inflacja prawdopodobnie wróci do celu 2,5 proc. szybciej niż dotychczas się spodziewaliśmy, co może skłonić Radę Polityki Pieniężnej do wcześniejszego rozważenia podwyżki stóp procentowych - mówi Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK.
- Lipcowa niespodzianka musi prowadzić do istotnej zmiany prognoz inflacyjnych, ale nie prowadzi do rewizji prognoz dotyczących presji inflacyjnej i zachowań RPP – uważa z kolei Ignacy Morawski, główny ekonomista FM Banku PBP.