Gość wyjaśnił, że głównym powodem wzrostów cen prądu będzie wzrost opłat z tytułu CO2. - Jest to swoisty podatek nałożony przez Komisję Europejską na źródła, które wytwarzają energię przy udziale dwutlenku węgla - mówił Rogala.
Popatrzmy na ceny energii końcowej w Europie, ceny zawierające wszystkie podatki. - W Danii w II półroczu 2017 r. cena dla przemysłu to 275 euro MWh brutto, w Niemczech 199 euro. Dla gospodarstw domowych odpowiednio ponad 300 i 200 euro. W Polsce przemysł płacił 106 euro, gospodarstwa domowe 150 euro. Podatek z tytułu CO2 podnosi cenę energii w krajach opartych o węgiel kamienny do wartości, które są w krajach ościennych – wyliczył.
Rogala przypomniał, że w Chinach produkuje się węgla ponad 3 mld ton, w USA 700 mln ton rocznie. Kraje azjatyckie i Australia to ponad 1 mld ton. - Europa produkuje tylko 332 mln ton. Mamy minimalny udział w produkcji węgla kamiennego na świecie i wytwarzaniu energii elektrycznej w oparciu o niego – stwierdził gość.
- Planeta produkuje 95 proc. CO2, człowiek ma wpływ tylko na 5 proc. Europa ma 9 proc. udział w całości produkcji przemysłowej. Ostatecznie mówimy o 0,13 proc. - o tyle zmniejszymy emisję CO2 na świecie jak „wyłączymy" cały węgiel w Europie. Coś to zmieni? - pytał.
Rogala zaznaczył, że w ujęciu gospodarczym już zmieniło. - Bilans handlowy między Europą a Chinami pogorszył się o 122 mld euro. Polityka dekarbonizacyjna i klimatyczna, bez zgody i solidarnego podejścia ze strony Chin, USA, Rosji, Australii jest, delikatnie mówiąc, nieskuteczna – ocenił.