W tej grupie tylko Aerofłot jest rzeczywiście zainteresowany przejęciem włoskiego przewoźnika. Pozostali, jeśli zdecydują się na tę transakcję, to tylko dlatego, żeby nie dopuścić, aby zrealizowała ją konkurencja.
Finanse Alitalii są w fatalnym stanie, bo linia, latając, traci milion euro dziennie. Załoga jest zdemoralizowana i należy do najczęściej strajkujących na świecie. Największą wartością przewoźnika są dzisiaj tzw. sloty, czyli prawa startu i lądowań na zatłoczonych lotniskach w samych Włoszech i na świecie.
– Wzięliśmy prezentację dotyczącą sytuacji w Alitalii i teraz ją analizujemy – mówił wczoraj Michaił Połubojranow, wiceprezes Aerofłotu ds. finansowych. Jego zdaniem trzeba przede wszystkim ustalić, za jaką cenę Włosi są gotowi sprzedać Alitalię. – Jako pierwsi zapytaliśmy: ile chcecie? A oni odpowiedzieli: – A ile macie? – opowiadał Połubojranow. I dodał, że Aerofłot spokojnie może zorganizować kwotę miliarda euro. Rynkowa cena Alitali to 1,2 mld euro.
Alitalia nie jest jedynym europejskim przewoźnikiem, który wkrótce może zostać przejęty przez nowego właściciela. Na tej liście są już dwaj przewoźnicy hiszpańscy – Iberia i Spainair, prawdopodobnie także węgierski Malev. Wkrótce może do nich dołączyć należący do LOT Centralwings. Kupnem przewoźnika zainteresowany jest niskokosztowy Norwegian, dla którego Polska stała się drugą bazą, a siatka połączeń obu linii uzupełnia się. LOT z kolei musi jak najszybciej uzbierać pieniądze na pokrycie kosztów zakupu nowych samolotów.Niewyjaśniona jest też przyszłość LOT. Przedstawiona w ubiegłym tygodniu strategia przewoźnika zakłada debiut na GPW, jednak jak nieoficjalnie dowiedziała się „Rz”, przyszły rząd może się zdecydować na szukanie dla przewoźnika inwestora strategicznego.
Przychody 4,4 mld euro