Dokończenie budowy wspólnego rynku energii wymaga mostu energetycznego między Polską a Litwą – powiedział wczoraj Andris Piebalgs, unijny komisarz ds. energii. Łotysz dobrze rozumie, jakim problemem dla państw bałtyckich jest odizolowanie energetyczne i zależność od dostaw z rosyjskich elektrowni. Aby państwa te mogły połączyć się z resztą Europy, musi powstać połączenie między Polską i Litwą, potem kolejne połączenia między Polską i Niemcami.
– W poniedziałek spotkam się z nowym polskim ministrem gospodarki. Ale wiem, że rząd ma silną wolę polityczną realizowania tej inwestycji – powiedział komisarz.
Na unijnego koordynatora, który ma pomóc stronom przygotować inwestycję, został powołany Polak, profesor Władysław Mielczarski. Według niego inwestycja na pewno zostanie zrealizowana, bo poparciu politycznemu towarzyszy zainteresowanie komercyjne.
Przypomniał jednak, że w grę wchodzą bardzo duże nakłady. Nie tylko sam most, oceniany na 250 mln euro, ale dodatkowo inwestycje w infrastrukturę po stronie polskiej: 400 mln euro, i po stronie litewskiej – 200 mln euro.
– To jest inwestycja nie tylko dla Litwy i państw bałtyckich. Skorzysta też Polska – mówił Mielczarski. Mostem prąd będzie płynął w obie strony. Ponieważ energii brakuje zarówno Litwie, jak i północnej części Polski, można myśleć o wspólnej inwestycji zasilającej w przyszłości oba obszary. Jedna z opcji to nowa elektrownia atomowa w Ignalinie na Litwie.