Jedną z przyczyn odłożenia zmian może być stanowisko Skarbu Państwa. – Zarząd KGHM działa w tymczasowym, okrojonym składzie, więc byłoby dobrze, gdyby wstrzymał się z ruchami kadrowymi w spółkach zależnych do momentu powołania nowych władz – mówi „Rz” Zdzisław Gawlik, wiceminister skarbu nadzorujący KGHM.
Sam Mariusz Bober przyznaje, że byłby zdziwiony, gdyby zarząd KGHM podziękował mu za pracę. – Spółka jest w dobrej kondycji, rozwija się. Nie widzę powodów merytorycznych, które uzasadniałyby moje odwołanie – mówi „Rz” Bober.
Ecoren podpisał w grudniu z firmą Rolls-Royce kontrakt na dostawy nadrenianu amonu, który ma przynieść spółce 100 mln zł w ciągu najbliższych pięciu lat. W tym roku firma miała trafić na giełdę.
Bober stracił niedawno posadę przewodniczącego rady nadzorczej Zagłębia Lubin. Kibice klubu zapowiedzieli już, że w dniu pierwszego posiedzenia nowego zarządu KGHM zorganizują pikietę w obronie dotychczasowego szefa rady oraz prezesa Zagłębia Roberta Pietryszyna (obaj zostali powołani do władz spółki za rządów PiS).
Sytuacja w spółkach zależnych to niejedyny punkt zapalny, jaki się pojawił podczas chwilowego bezkrólewia w KGHM. Przyszły prezes miedziowej firmy będzie musiał jeszcze się zmierzyć z płacowymi żądaniami związków zawodowych. Domagają się one wzrostu podstawowego wskaźnika wynagrodzeń (stanowi ok. 70 proc. pensji) w 2008 r. o ok. 15 proc. Ma to zrekompensować możliwe obniżenie wysokości pozostałych składników pensji – nagród i premii, które są uzależnione od zysku KGHM i od koniunktury. A ta – zdaniem związków – będzie w tym roku gorsza. Władze spółki chcą podnieść wskaźnik o 4,1 proc.