Druga pod względem wielkości firma paliwowa w Polsce zamierza wydać ponad 5 mld zł na inwestycje w nowe złoża ropy. To wyjątkowo ambitne plany, bo za cztery lata główna rafineria Lotosu w Gdańsku ma przerabiać 10 mln ton ropy rocznie. Zatem w tym czasie firma powinna otrzymywać z własnych złóż jeden milion ton surowca, czyli pięć razy tyle, ile obecnie. W ubiegłym roku spółka wydobywcza Lotosu – Petrobaltic wydobyła na Morzu Bałtyckim ponad 195 tys. ton surowca.
Lotos – jak przyznał prezes Paweł Olechnowicz na spotkaniu z dziennikarzami – zainteresowany jest przede wszystkim eksploatacją złóż na Bałtyku i szelfie norweskim. – Wobec tego, co dzieje się w Gruzji, możemy tylko monitorować możliwości inwestycji w rejonie Morza Kaspijskiego – stwierdził.
1 mln ton ropy chce pozyskiwać w 2012 r. z własnych złóż grupa Lotos. To pięć razy więcej niż obecnie
Gdańska firma w zasadzie wydzieliła działalność związaną z poszukiwaniami i wydobyciem surowca. Odpowiada za nią Petrobaltic, któremu Lotos przekazał też wszystkie udziały w norweskiej spółce Lotos E&P Norge odpowiedzialnej za projekty na szelfie norweskim.
Ten zabieg pozwoli zapewnić finansowanie kosztownych inwestycji naftowych, a chodzi o ponad 5 mld zł rocznie, czyli kwotę porównywalną z wydatkami Lotosu na modernizację i rozwój jej rafinerii w Gdańsku. Firma zaciąga kredyty na ten cel, który zabezpiecza majątek zakładu. Działalność wydobywczą i nowe przedsięwzięcia z tym związane obciążą zatem Petrobaltic. Piotr Dąbek odpowiedzialny za finanse w Lotos E&P Norge zapewnia, że firma ta poradzi sobie z finansowaniem inwestycji, rozłożonych do 2012 r. – Petrobaltic ma pół miliarda złotych gotówki z zysku z ubiegłych lat, rocznie zarabia ok. 150 mln zł, poza tym w ogóle nie ma zobowiązań kredytowych – mówi dyrektor Dąbek.