– Dymisje za opcje będą, to już pewne, ale kto zapłaci głową, to wie wstępnie na razie tylko wicepremier. Do poniedziałku jest czas, by zapoznać się z raportami i podjąć ostateczne decyzje – mówi „Rz” osoba z otoczenia wicepremiera i ministra gospodarki Waldemara Pawlaka.
Wcześniej konsekwencji kadrowych za opcje walutowe nie wykluczała w wywiadzie dla „Rz” wiceminister gospodarki Joanna Strzelec-Łobodzińska, jednak do czasu drugiej części WZA, zaplanowanej na 22 czerwca, nie chciała wskazywać, o kogo mogłoby chodzić.
Sprawa dotyczy trzech firm – Jastrzębskiej Spółki Węglowej (największy producent węgla koksującego w Europie), Katowickiego Holdingu Węglowego oraz Węglokoksu (największy polski eksporter węgla). W najbardziej pesymistycznej wersji spółki te łącznie mogłyby stracić ponad 250 mln zł, jednak teraz trudno mówić o liczbach, bo wszystko zależy od kursu euro w momencie realizacji umów opcyjnych. Dokładne dane będą znane pod koniec roku, jednak właściciel zażądał od firm górniczych wytłumaczenia się z zabezpieczeń walutowych. – Wszystkie raporty dotarły do resortu w terminie (minął wczoraj – red.) – usłyszeliśmy w biurze prasowym Ministerstwa Gospodarki.
Typów do potencjalnych dymisji próżno szukać, nawet wśród związkowców. Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce, wskazuje Jarosława Zagórowskiego, szefa JSW (tam strata z tytułu opcji mogłaby sięgnąć 100 mln zł). Związkowcy są z nim w konflikcie z powodu układu zbiorowego pracy i tzw. piątków bez wydobycia. – Tą polityką chce odwrócić uwagę od sytuacji spowodowanej stosowaniem opcji – uważa Czerkawski.
– Nie spodziewałbym się, że polecą głowy samych prezesów, być może wiceprezesów, np. ds. finansów – mówi „Rz” osoba z branży. Tak było w innych spółkach Skarbu Państwa, gdzie stanowiska stracili np. członkowie zarządów Ciechu, Puław czy Polic oraz wiceprezes LOT.