Amerykański magazyn opublikował dwa rankingi największych w minionym roku rosyjskich spółek: niepublicznych oraz notowanych na giełdzie. Spółki niepubliczne władają znaczącą częścią rosyjskiej gospodarki. To wciąż dość tajemniczy krąg firm o niejasnych powiązaniach kapitałowych i rodzinnych, nieujawnianych właścicielach i licznych, balansujących na granicy prawa, związkach z regionalnymi władzami.
Wśród 200 koncernów sklasyfikowanych według przychodów króluje należący do oligarchy Olega Deripaski największy aluminiowy koncern świata – Rusal, z przychodami na poziomie 11,9 mld dol. Drugie miejsce zajął TAIF (9,7 mld dol.) – holding spółek kontrolujący ponad 95 proc. przemysłu chemicznego i paliwowego rosyjskiej republiki Tatarstanu. Wiadomo, że ponad 11 proc. udziałów należy do syna prezydenta tej republiki, ale większość udziałowców się nie ujawnia. Trzeci jest koncern metalurgiczny Metalloinwest (7,7 mld dol.) oligarchy Aliszera Usmanowa.
W rankingu 40 publicznych spółek akcyjnych królują państwowe koncerny. Liderem jest Gazprom (83,3 mld dol. przychodów), przed spółką kolejową RŻD (37 mld dol.) i Rosnieftem (33 mld dol.). Dopiero na czwartym miejscu jest największy prywatny koncern Rosji, notowany na giełdzie Łukoil (20,8 mld dol.) oligarchy Wagita Alekpierowa.
Na piątym miejcu „Forbes” umieścił paliwowy prywatny Surgutnieftiegaz (18,2 mld dol.). Nie wiadomo, kim są główni akcjonariusze tej firmy. Oligarcha i prezes koncernu Władimir Bogdanow (58 lat) ma oficjalnie ok. 5 proc. akcji, ale jak ustaliły rosyjskie media, jest wraz z kilkoma współpracownikami właścicielem koncernu (ponad 60 proc. akcji). Kontroluje go poprzez ok. 30 spółek córek, w których ma udziały.