Zgodnie z czwartkową propozycją dwójki demokratycznych senatorów podatkiem w wysokości 50 proc. miałyby być objęte premie, których wysokość przekraczała 400 tys. dol. Drugim warunkiem jest, by bonusy zostały wypłacone przez firmy, które dostały od władz USA co najmniej 5 mld dol. wsparcia w ramach programu ratunkowego. Nowym podatkiem zostaliby więc objęci pracownicy m.in. Goldman Sachs lub Citi.[wyimek]10 mld dol. może przynieść budżetowi USA nowy podatek od bonusów[/wyimek]
Podatek miałby przynieść od 3,5 do 10 mld dol. i pomóc w zmniejszeniu olbrzymiego deficytu budżetowego USA. Senator Jim Webb z Wirginii – jeden z autorów tej poprawki, która miałaby zostać dołączona do ustawy o przeciwdziałaniu bezrobociu – przekonuje, że „choć amerykańscy podatnicy nie doprowadzili do kryzysu finansowego”, to jednak to oni dostarczyli pieniędzy na ratowanie zagrożonych firm. – Powinni mieć więc udział w zyskach wynikających z uzdrowienia systemu finansowego – twierdzi Webb.
Amerykańska Izba Handlowa ostrzegła senatorów, że nowy podatek „utrudniłby działania, które mają doprowadzić do wyjścia z kryzysu i przywrócić wzrost gospodarczy”, a także, iż nowy podatek może być sprzeczny z konstytucją.
Wśród polityków – podobnie jak wśród zwykłych Amerykanów – panuje oburzenie wysokością premii bankowców. Pomysły „odzyskiwania pieniędzy podatników” padają więc na podatny grunt. Biały Dom, zamiast opodatkować bonusy, woli obciążyć dodatkową opłatą same instytucje finansowe, które korzystały z pomocy państwa. Barack Obama chciałby uzyskać w ten sposób 90 mld dol.