Negocjacje między rządem i koncernami mają się zakończyć już dzisiaj. Analitycy przewidują, że w tym sporze większe szanse na zwycięstwo ma naftowe lobby.
Decyzję o zniesieniu ceł na trzy lata podpisał pod koniec ubiegłego roku premier Władimir Putin – ulgi mają stymulować inwestycje i ułatwić koncernom energetycznym zagospodarowanie trudnych, ale bogatych złóż na wschodniej Syberii. Minister finansów Aleksiej Kudrin uznał jednak, że zerowe stawki ceł eksportowych na ropę to nadmierny luksus, który pozbawia Skarb Państwa miliardowych dochodów. Jeszcze w lutym Kudrin zaapelował o wycofanie się z ulg i przywrócenie stawek, które obowiązywały do końca 2009 roku.
[wyimek]520 mln ton tyle udokumentowanych rezerw ropy znajduje się w złożach Wankor[/wyimek]
Rosnieft wytoczył ciężką artylerię. W sporze z ministerstwem sięgnął po kluczowy argument – Wankor. – Jeśli nie będzie zerowej stawki celnej, natychmiast wstrzymamy finansowanie tego obiektu i zamrozimy jego rozwój. I zamiast planowanych 25 mln ton rocznie utrzymamy wydobycie na poziomie 13 mln ton. Jeśli państwu niepotrzebna dodatkowa ropa, to jej nie będzie. A jeśli jest potrzebna, to powinny być i ulgi – mówił dziennikarzom prezes koncernu Siergiej Bogdańczykow.
Eksperci uważają, że zamrożenie gigantycznego Wankoru (520 mln ton udokumentowanych rezerw), zwłaszcza wobec spadku wydobycia na zachodniej Syberii, może w ciągu kilku najbliższych lat doprowadzić do niedoborów surowca – zarówno tego przeznaczonego na eksport, jak i do wewnętrznego użytku. Wankor docelowo ma być także bazą surowcową dla budowanego już rurociągu wschodnia Syberia – Ocean Spokojny, którym ropa ma w przyszłości popłynąć na rynek azjatycki. Jeśli wydobycie na Wankorze nie będzie rosło, nie będzie czym napełnić tej rury, tłumaczą analitycy.