[b]Rz: Kto był pana zdaniem najlepszym jak dotąd ministrem transportu?[/b]
[b]Marek Michałowski:[/b] Nie jest łatwo odpowiedzieć na takie pytanie. Według mnie najważniejsze jest uruchomienie procesu budowy dróg, a tu najwięcej zawdzięczamy ministrowi Grabarczykowi, i wprowadzenie systemu koncesyjnego, czego inicjatorem był minister Liberadzki. W ostatnich latach wreszcie zaczęły być rozstrzygane przetargi na budowę dróg, proces idzie sprawniej niż kiedykolwiek. Minister Liberadzki rozpoczął angażowanie kapitału prywatnego do budowy polskich dróg, przygotował pierwszą ustawę, na podstawie której było to możliwe. Proces okazał się nieco przedwczesny, a ustawę, która nie przewidywała udzielania gwarancji Skarbu Państwa koncesjonariuszom, trzeba było później znowelizować, jednak następni ministrowie nie radzili sobie z tym zadaniem.
[b]
Czy minister Grabarczyk może się chlubnie zapisywać na kartach historii drogownictwa dlatego, że ma szczęście zajmować stanowisko akurat w momencie, kiedy dostępne są dotacje unijne?[/b]
Na pewno w tym zakresie ma dużo szczęścia. Pamiętajmy jednak, że unijne środki do dyspozycji miał już minister Jerzy Polaczek, ale chyba bał się rozstrzygać przetargi. Rząd Prawa i Sprawiedliwości lekceważył też sprawę ochrony środowiska. Wyglądało to tak, jakbyśmy zapomnieli, że wstąpiliśmy do Unii, co wiąże się z pewnymi obowiązkami, także wobec natury. Ta okazała się być wówczas dużym hamulcem dla budowy dróg.