Odkrywka należy do Kopalni Węgla Brunatnego Konin w Kleczewie. Jak poinformował w piątek PAP prokurator rejonowy w Kole Lech Perz, według hydrologów zrzuty wody z odkrywki podniosły poziom jeziora zaledwie o trzy milimetry, a zalania spowodowane były opadami i roztopami.
- Prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie - powiedział prokurator. Początkowo prokuratura odmówiła podjęcia działań w tej sprawie. Po interwencji posła PO Krzysztofa Brejzy z Inowrocławia (woj. kujawsko-pomorskie) prokuratura okręgowa w Koninie zadecydowała o wyjaśnieniu, czy nie zaistniało przestępstwo zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób. Sprawę przekazała do swojej jednostki w Kole. W pozwoleniu wodno-prawnym marszałka województwa wielkopolskiego na budowę Tomisławic istnieje zapis zobowiązujący kopalnię do pokrywania strat powodziowych, wynikających z zasilania rzeki Noteć wodami z odwodnianej odkrywki. Ewentualne odszkodowania otrzymałyby osoby i firmy, które poniosły straty. Pierwsza partia węgla z Tomisławic trafiła do Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin w 2011 r. Zakończenie eksploatacji odkrywki, której zasoby oszacowano na 41 mln ton, planowane jest na 2030 r. Straty spowodowane powodziami w rejonie Gopła i Noteci oszacowano na kilkaset tysięcy złotych. Zniszczone zostały drogi, budynki, a także ścieżki rowerowe wykonane za unijne pieniądze. Była to największa powódź w tym rejonie od ponad 220 lat.