Choć terminy zakończenia robót na trasach A1 czy A4 zapisane w kontraktach przewidują oddanie większości odcinków w najbliższych tygodniach, jest to nierealne. Wykonawcy składają bowiem kolejne roszczenia do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad o przesunięcie terminu zakończenia prac, powołują się m.in. na siłę wyższą (np. powodzie) czy opóźnienia w przekazaniu placu budowy leżące po stronie rządu. Przesuwanie terminów zakończenia prac wynika też z kłopotów finansowych samych wykonawców.
To m.in. kwestie finansowe są powodem tego, że na całą autostradę A4 poczekamy do przyszłego roku. W przypadku odcinka między Brzeskiem a Wierzchosławicami możemy mówić o podobnym pechu, jaki prześladował budowę autostrady A2 z Łodzi do Warszawy. Odcinek o długości 21 km budowały najpierw macedońska SB Granit i NDI. Zeszły z budowy. Prace przejęły Punji Lloyd z Indii i polska firma Radko. W tym miesiącu umowę wypowiedziała GDDKiA. Radko, opuszczona przez indyjskiego partnera, nie była w stanie zdobyć środków na finansowanie inwestycji. Teraz trasa czeka na nowego wykonawcę.
Powstanie pozostałych odcinków autostrady A4 opóźniły m.in. liczne powodzie i błędy projektowe. Trasa, która miała być gotowa na Euro, powstanie zapewne dopiero w pierwszej połowie przyszłego roku, mimo że na części kontraktów wciąż obowiązuje czas zakończenia prac w tym roku. Południowa obwodnica Warszawy, którą buduje Bilfinger Berger Budownictwo, miała być gotowa do sierpnia 2012 roku, a uzyskać przejezdność na Euro. Powstanie, przynajmniej teoretycznie, 138 dni później, bo wykonawca chciał, by GDDKiA przesunęła termin zakończenia prac o rok. – Działki niezbędne do rozpoczęcia prac zostały nam przekazane z 14-miesięcznym opóźnieniem, projekt budowlany dostaliśmy w listopadzie 2010, podczas gdy zgodnie z harmonogramem mieliśmy wejść na budowę w lipcu 2010 roku – mówi Piotr Kledzik, prezes Bilfinger Berger Budownictwo. Jak dodaje, będzie robił wszystko, by zdążyć zakończyć prace w przewidzianym nowym kontraktem terminie.
Nie wiadomo, czy uda się do końca roku otworzyć w całości trasę A1 z Torunia do Strykowa. Kolejny, liczący 40 km odcinek tej autostrady ze Strykowa do Tuszyna miał powstać do sierpnia 2013 . – Ten termin jest nierealny. Nie mamy jeszcze pozwolenia na budowę – mówi Konrad Jaskóła, prezes Polimeksu-Mostostalu, realizującego prace w systemie „projektuj i buduj". – Wniosek o jego wydanie złożyliśmy niedawno, powodem były opóźnienia władz lokalnych i GDDKiA w przekazywaniu niezbędnych dokumentów i założeń do projektu.
Część winy za opóźnienia ponoszą też sami wykonawcy. Jak mówi Jerzy Polaczek, były minister transportu (PiS), nie ma opóźnień na kontraktach zawieranych za realne ceny.