- Wprawdzie odwiert osiągnął dopiero głębokość 280 m, ale już uwidocznił węgiel. Z naszych opracowań wynika, że w polu po Janie Kantym znajduje się 25 mln ton węgla. Dowiercenie się na zakładaną głębokość 690 metrów jest już tylko formalnością. Zaraz potem rozpoczynamy błyskawiczne starania o koncesję na wydobycie - zapowiada Grzegorz Sułkowski, przewodniczący zakładowej Solidarności. „Rz" pisała już o kłopotach kopalni, dla której znalezienie nowego węgla to być albo nie być – obecne złoża kończą się za 5-6 lat i wtedy zakładowi grozi po prostu zamknięcie. A Kazimierz-Juliusz należący w 100 proc. do Katowickiego Holdingu Węglowego to ostatnia kopalnia w Zagłębiu Dądrowskim – dziś zatrudnia ponad 1000 osób, ma ponad 100 lat i tylko 2,5 mln ton węgla do wybrania. Sułkowski wyjaśnia, że rozpoczęcie wydobycia w polu po byłej jaworznickiej kopalni jest jedyną szansą dla Kazimierza-Juliusza na przedłużenie funkcjonowania zakładu o 20-30 lat. Jednocześnie informuje, że dyrekcja Kazimierza-Juliusza w drodze przetargu już wybrała firmę, której zadaniem będzie przygotowanie wniosku koncesyjnego.
Od dłuższego czasu prowadzone są też wstępne rozmowy z ewentualnymi inwestorami. - Sami nie damy rady przygotować pokładów wydobywczych. Dla naszej kopalni 400 mln zł to ogromne pieniądze - mówi Sułkowski. Największym wyzwaniem dla Kazimierza-Juliusza będzie uzyskanie pozytywnej opinii środowiskowej od władz Jaworzna. Prezydent Sosnowca Kazimierz Górski już zapewnił przedstawicieli kopalni o wspieraniu ich w tych działaniach. - Argumentem przemawiającym za naszym przedsięwzięciem jest zmniejszenie wysokiego bezrobocia w Jaworznie i Sosnowcu poprzez stworzenie blisko 2 tys. nowych miejsc pracy. Rozpoczęcie wydobycia będzie też dla Jaworzna szansą na pozyskanie podatków od działalności kopalni.
Zagwarantujemy też, że nasz zakład nie wyrządzi miastu szkody środowiskowej - podkreśla Krzysztof Kiljan, reprezentant załogi w radzie nadzorczej Kazimierza-Juliusza. Prace przy odwiercie zakończą się najpóźniej na początku kwietnia. Koszt jego wykonania, wynoszący około 1 mln zł, kopalnia sfinansowała z własnych środków.