Gazu z Rosji coraz mniej

Unia nie zbuduje gazociągu omijającego Rosję. Projektowi zabrakło determinacji, by wygrać z Gazpromem.

Publikacja: 03.09.2013 01:54

Władze Rumunii potwierdziły fiasko projektu Nabucco West. To okrojona wersja pomysłu na europejski gazociąg omijający Rosję. Rumunia – jeden z udziałowców projektu i jedyny, który jednoznacznie go poparł, a odmówił Gazpromowi – domaga się teraz od zachodnich partnerów zwrotu włożonych w przygotowania 23 mln dol.

Co ma Verdi do gazu

Pomysł na gazociąg dostarczający krajom Unii gaz z regionu Morza Kaspijskiego i Bliskiego Wschodu narodził się 11 lat temu. Wyszedł z Brukseli i Waszyngtonu i stanowił strategiczną część programu Trans-European Networks-Energy (TEN-E). Program zakładał utworzenie wielkiej europejskiej sieci rurociągów. Miało to zmniejszyć energetyczną zależność Unii od Rosji.

W 2002 r. pięć koncernów podpisało się pod protokołem powołującym do życia projekt budowy wielkiego gazociągu. Szefowie austriackiego OMV, MOL z Węgier, Bulgargazu, rumuńskiego Transgaz i tureckiego BOTA po podpisaniu dokumentu zasiedli w lożach opery wiedeńskiej, by obejrzeć operę Giuseppe Verdiego „Nabucco". Tak się im spodobała, że nazwę nadali przyszłemu gazociągowi.

Podobnie jak monumentalna opera, tak i gazociąg miał być ogromny: 3893 km rury połączyć miało Turcję, Bułgarię, Rumunię, Węgry i Austrię. Na pierwszych trasach widnieją też dwa odgałęzienia – do Gruzji i Iranu. Najdłuższy był odcinek turecki: 412 km. Moc przesyłowa miała wynosić ok. 50 mld m3 gazu rocznie. Głównymi dostawcami gazu miały być Irak, Azerbejdżan i Turkmenistan. Brany był pod uwagę także Egipt.

Rok po podpisaniu protokołu Komisja Europejska zagwarantowała sfinansowanie połowy kosztów projektu. Spółkę Nabucco Gas Pipeline International GmbH pięciu sygnatariuszy projektu założyło w 2005 r. i wszystko zdawało się zmierzać do szybkiego finału.

Nawet PGNiG...

Gazociąg miał przez 25 lat zaopatrywać udziałowców w gaz o co najmniej 1/3 tańszy od rosyjskiego. Jednak lata mijały, rosyjski gaz drożał, a prace przy Nabucco dreptały w miejscu.

W 2008 r. coś drgnęło, do spółki przystąpił potężny niemiecki koncern RWE (kupił 16,67 proc.). Nawet PGNiG analizowało udział w projekcie i budowę odgałęzienia do Polski. Zanim jednak się zdecydowało, na drodze inwestycji stanął zupełnie niespodziewany przeciwnik: globalny kryzys.

I gdy wydawało się, że wszyscy o Nabucco zapomnieli, w 2009 r. zimą wybuchł gazowy konflikt Ukrainy z Rosją. W jego wyniku kilka unijnych krajów, jak np. Bułgaria, zostało nawet na dwa tygodnie odciętych od dostaw rosyjskiego gazu.

Nie trzeba było lepszego argumentu za powrotem do idei gazociągu omijającego Rosję. W lipcu 2009 r. premierzy pięciu krajów w obecności szefa KE podpisali w Ankarze międzynarodowe porozumienie o budowie Nabucco.

Gazu brak

Ale Rosjanie okazali się dobrymi psychologami i strategami. Po zakończeniu sporu z Ukrainą Gazprom ogłosił, że będzie budować nie tylko gazociąg północny po dnie Bałtyku, ale i południowy przez te same kraje, przez które miał prowadzić Nabucco.

Od początku było jasne, że horrendalne drogi projekt rosyjski (dziś to już ok. 16,5 mld euro) jest decyzją polityczną. Miał storpedować Nabucco. Rosjanie mieli dwie – jak się dziś okazało kluczowe – przewagi. Po pierwsze byli zdeterminowani, by mimo kryzysu, wysokich kosztów, spadającego popytu Europy na gaz doprowadzić inwestycję do końca. Po drugie dysponują wielkimi zasobami gazu.

A Nabucco oprócz ślimaczego tempa i braku lidera od początku doskwierał brak odpowiednich źródeł zaopatrzenia. Iran odpadł od razu ze względu na sytuację polityczną. Turkmenia, mająca drugie największe po Rosji zasoby gazu ziemnego na świecie, podpisała duże kontrakty z Chinami.

Pozostał więc Azerbejdżan, ale tu gazu na największym złożu Szach Deniz nie ma dość dla wszystkich. Do tego operator złoża, koncern BP, prowadzący liczne i duże interesy w Rosji ( ma m.in. prawie 20 proc. koncernu Rosnieft) jest przeciwny zaopatrzeniu Nabucco.

Wszystko to złożyło się na decyzję z maja 2012 r. Konsorcjum budowy przedstawiło okrojony wariant inwestycji o nowej nazwie Nabucco-West. Ma to być gazociąg trzykrotnie krótszy od pierwotnego założenia. Z trasy zniknęły wszystkie odgałęzienia, a moc przesyłowa spadła do 23–30 mld m sześc. rocznie.

Konkurencyjny projekt Rosjan

Budowa konkurenta Nabucco – gazociągu South Stream – ruszyła 7 grudnia 2012 r. Ma to być największy gazociąg w Europie. Każda z nitek (długości ok. 3000 km) przewidziana jest na 15,5 mld m3 gazu rocznie. Gazprom (50 proc. akcji) ze współinwestorami: włoskim Eni, francuskim GdF i niemieckim Wintershell, chce później podwoić jego moc do 63 mld m3. Rura wyjdzie z morza na wybrzeżu bułgarskim i tu rozdzieli się na dwie nitki. Gaz dotrze przez Serbię i Węgry do Austrii oraz przez Grecję na południe Włoch. Pierwsze dostawy mają ruszyć w końcu 2015 r. Koszty inwestycji stale rosną. Obecnie jest to 16,5 mld euro. Gazprom zgodził się sfinansować odcinki bułgarski i serbski w zamian za ulgi w przyszłym tranzycie. Gazociąg nie dostał zgody Brukseli na zwolnienie z wymogów III Pakietu Energetycznego. Takie ulgi ma Nabucco.

Władze Rumunii potwierdziły fiasko projektu Nabucco West. To okrojona wersja pomysłu na europejski gazociąg omijający Rosję. Rumunia – jeden z udziałowców projektu i jedyny, który jednoznacznie go poparł, a odmówił Gazpromowi – domaga się teraz od zachodnich partnerów zwrotu włożonych w przygotowania 23 mln dol.

Co ma Verdi do gazu

Pozostało 93% artykułu
Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Czy Polacy przestają przejmować się klimatem?
Biznes
Zygmunt Solorz wydał oświadczenie. Zgaduje, dlaczego jego dzieci mogą być nerwowe
Biznes
Znamy najlepszych marketerów 2024! Lista laureatów konkursu Dyrektor Marketingu Roku 2024!
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Biznes
Złote Spinacze 2024 rozdane! Kto dostał nagrody?