Najdotkliwsze straty poniosą marki francuskie – Peugeot i Citroen, Fiat, Ford i GM. Czyli producenci aut najtańszych, popularnych, którzy nadal mają problemy z nadwyżką mocy produkcyjnych, choć np. Opel i Ford ostro zabrały się do rozwiązywania tego problemu, zamykając fabryki i tnąc zatrudnienie. Mniej pracowników, głównie z powodu ograniczeń w fabryce w Tychach, ma Fiat. Tyle że w analitycy podkreślają, iż w przypadku Fiata i Renaulta problem robi się coraz poważniejszy, bo w zasadzie nie ma co już liczyć, że rynki wschodzące, takie jak Brazylia czy Rosja pomogą im wyjść z kłopotów.
Takich problemów nie mają produkujące również na masowy rynek marki koreańskie ze swoimi fabrykami w Europie – Hyundai i Kia, oraz japońskie. Kia ma we Frankfurcie aż 4 premiery – jakby nie było kryzysu. Futurystyczne auto Niro z niespotykanymi dotychczas w branży felgami, wyglądającymi, jakby były wydłużeniem opon jest jedną większych salonowych atrakcji. Podobnie Soul z nowoczesną linią.
Szefowie Kii na pytanie o strategię na najtrudniejsze czasy odpowiadają: po prostu nie ma co czekać. – Kryzys, nie kryzys, trzeba wprowadzać nowe modele, inaczej klienci znudzą się marką – powiedział „Rz" Benny Oyen odpowiadający za sprzedaż i marketing tej marki w Europie. Hyundai, siostrzana marka Kii, pokazał we Frankfurcie tylko jeden nowy model – i10. To największe auto w segmencie małych pojazdów, wygodne i sprawiające wrażenie znacznie większego. Ale Alan Rushforth, dyrektor generalny Hyundai Motor Europe, nie ma wątpliwości, że nie będzie łatwo. Prognozuje na ten rok minus 5 proc. Na przyszły zaś wzrost o 2–3 proc. i podobnie przez kilka kolejnych lat. – Europa naprawdę bardzo ucierpiała w tym kryzysie i upłynie dobrych kilka lat, zanim z niego wybrniemy – mówi. Choć powoli odbija rynek niemiecki, Francja nadal pozostaje wielką niewiadomą. Rynek hiszpański powinien w tym roku wyjść na zero, ale południe Europy to nadal głęboki minus. – I nie widzę możliwości, aby sytuacja znacząco poprawiła się w 2014 r. – mówi analityk Falk Frey, autor raportu niemieckiego stowarzyszenia dilerów VDA.
Nie wszyscy mają jednak kłopoty. Jeff Guyton, prezes Mazda Motor Europe, podobnie jak Hyundai i Kia, w rozmowie z „Rz" chwali się nawet 20-procentowym wzrostem sprzedaży w pierwszych 8 miesiącach 2013 r. – W sierpniu sprzedaliśmy nawet o 32 proc. aut więcej niż rok temu – mówi. Ta marka ma jednak na razie niewielki udział w europejskim rynku – sięga 1,2 proc. Ale stale rośnie. Planuje w 2015 r. zyskać 2 proc. udziału. – Gdybyśmy tylko mieli większe moce – wzdycha Guyton.
Całą sprzedaż na rynku europejskim szacuje się na 12,48 mln aut, czyli o 5 procent mniej niż w i tak już przyciśniętym przez kryzys roku 2012. Zdarzają się jednak prognozy jeszcze bardziej pesymistyczne, które mówią o większym spadku i 12 mln sprzedanych aut. Ale potem ma już być tylko lepiej.